6.09.2023 r. Środa.

Pobudka w gęstej mgle. Wokół niewiele widać. Wstajemy i robimy kawę i śniadanie. Jest magicznie.

Kropelki mgły na pajęczynach. Jakiś rybak pompuje ponton zaraz wyruszy na wodę. My idziemy na pomost wykapać się w jeziorku. Fantastyczna czysta woda.

Mgła lekko się rozwiała. Ruszamy dalej.

Retów było miastem przełomowych innowacji: miało pierwszą żarówkę elektryczną, linię telefoniczną, pierwszą elektrownię na Litwie.

Tutaj znajdował się dawny dwór mieszkalny Ogińskich. I do dworu właśnie zmierzamy.

Zaskakuje nas, że na terenie dawnego dworu stoją poradzieckie bloki,

ogromna szkoła jakieś sklepy. Ładnie utrzymane trawniki, drzewa i kwiaty trochę łagodzą ten dysonans.

Nie chciałam już jechać do żadnego pałacu bo szczerze mówiąc mam dosyć pałaców na długie miesiące. Ale GS trzymał się zasady, że zaliczamy wszystkie punkty przeze mnie wcześniej wyznaczone.

I tak znaleźliśmy się na parkingu przed Pałacem Ogińskich w Płungianach. Jakie zaskoczenie na samym wjeździe. Nie ma ogrodzenia. Każdy może wejść kiedy chce.

Pałac olbrzymi, biały i pięknie się prezentujący na tle zielonych trawników, czynnej fontanny i pięknych jesiennych kwiatów. Drzewa w parku to pomniki same w sobie. Nie żałuję tego krótkiego postoju. Bo uświadomił mi, że możliwa jest harmonia przyrody z zabytkami.

Sam pałac jest jakby w tle, zachwyca właśnie jego otoczenie.

Zmierzamy do głównej atrakcji dzisiejszego dnia do Muzeum Zimnej Wojny. Muzeum położone jest niedaleko wsi Ploksciai w samym centrum Żmudzińskiego Parku Narodowego nad jeziorem Plateliai.

Muzeum Zimnej Wojny mieści się w kompleksie wyrzutni rakiet balistycznych byłego Związku Radzieckiego. Od 1963 do 1978 r. rozmieszczono cztery rakiety balistyczne średniego zasięgu SS-4, uzbrojone w głowice termojądrowe o mocy 2 megaton.

Dojechaliśmy do celu. Kolejne zaskoczenie tego dnia. Jak z poradzieckiego obiektu militarnego można zrobić atrakcję turystyczną na miarę europejską.

Zaraz za bramą z poczwórnymi zasiekami z drutu kolczastego, prądu i Bóg wie czego stoi elegancki punkt informacyjny z kasą. sklepikiem, kawą.

Dalej wieżyczka i widok na kompleks wyrzutni. Wszystko pozostało tak jak zostawili to Rosjanie.

Litwini uatrakcyjnili obiekt ciekawymi aranżacjami pomieszczeń, wyposażeniem w multimedialne efekty.

Bardzo dużo informacji o zagrożeniach jakie niesie broń jądrowa

Jest co oglądać i jest nad czym pomyśleć.

Dużo emocji.

Jedziemy do mieszczącego się niedaleko magazynu głowic nie jest on udostępniony do zwiedzania

Po tak dużej dawce bardzo dołujących informacji zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem na kawę.

Jadąc dalej wzdłuż brzegu jeziora trafiliśmy do miejscowości Płótele. W „ceglanej” stajni z okresu historycznego znajduje się tutaj pierwsza ekspozycja muzealna Mardi Gras na Litwie, która prezentuje słynny tradycyjny festiwal Mardi Gras na Żmudzi.

Zgromadzono ponad 300 sztuk masek diabłów i czarownic. To chciałam zobaczyć i jestem na miejscu przed muzeum 🙂

Najpierw obejrzeliśmy ekspozycję etnograficzną.

Później maski, które naprawdę są straszne.

Na rozpoczęcie wiosny Litwini z tego okręgu zakładają maski i odpowiednie stroje i odstraszają zimę.

Chciałam mieć taką maskę. Nawiązałam po rosyjsku rozmowę z Panią w kasie i jej koleżankami i okazało się, że znają rzeźbiarza, który robi takie maski. Zadzwoniły do niego i umówili nas na spotkanie. Pojechaliśmy. Znany litewski rzeźbiarz V.Jaugela ma już 85 lat. Dom na uboczu nie ogrodzony jak prawie wszystkie domy Litwinów.

Przed domem w sadzie stary posąg słowiańskiego bóstwa.

Artysta zaprowadził nas do pracowni pachnącej drewnem z dziesiątkami wyrzeźbionych posążków i maskami.

Udało nam się wybrać jedną maskę diabła i ją właśnie kupiliśmy.

Później zostaliśmy zaproszeni do domu gdzie obejrzeliśmy obrazy, dyplomy i medale. To było niesamowite spotkanie.

Jesteśmy już blisko morza, plaży, słońca i piachu. Niedaleko od wioski Drobiany, w lesie położony jest Park mitologiczny Bałtów. Nie możemy przepuścić takiej okazji tym bardziej, że w naszym życiu zagościły bóstwa Słowiańskie.

To teren prywatny, ale dostępny dla każdego, nie ogrodzony możesz wejść i zostawić euro w puszce.

Bóstwa są starannie wyrzeźbione w drewnie i ustawione w lesie wg wskazań Bałtów.

Na początku GS wszedł do labiryntu i już myślałam że zostanie tam na wieki.

Później utknął w beczce huśtawce.

Fantastyczne miejsce pełne magii.

To pierwszy i jedyny obiekt na Litwie, w którym można zapoznać się z pełną strukturą pierwotnej mitologii ludów bałtyckich.

I to właśnie robimy chodzimy po lesie i odczytujemy nazwy i znaczenie głównych bóstw bałtyckich.

Coś jest na rzeczy, że kraje wschodnie tak kultywują swoje słowiańskie korzenie. I idzie to w parze ze sposobem na życie. Proste, związane z naturą.

Upał doskwiera zwłaszcza w buchance. Już jesteśmy nad morzem w Šventoji blisko granicy z Łotwą.

Zatrzymujemy się na parkingu przy dawnym pogańskim miejscu kultu.

U stawiono na nim drewniane słupy z rzeźbami poświęcone bogom i boginiom mitologii bałtyckiej.

Drewniane posągi w tym miejscu przedstawiają kilku bałtyckich bogów: Grom, Świt, Kontynent, Diabeł i Łada.

Takie miejsce tuż przy plaży i my tutaj będziemy nocowali.

Idziemy na plażę. Czekamy na zachód Słońca.

Po pięknym zachodzie Słońca, które tutaj zachodzi na wprost siedzącego na plaży, a nie po lewej stronie, wracamy do buchanki. Sąsiad Litwin z kampera obok rozpalił ogień w pogańskim miejscu. Idziemy do niego. Jest rozmowny dobrze mówi po polsku. Siedzimy dosyć długo, ogień przygasa, a my idziemy na zasłużony sen.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.