1 luty 2017 r. Na Helu zmiana pogody. Jest mroźnie i pochmurno.

Raniutko wyruszamy w kierunku Łeby. Śmigamy Mierzeją Helską zaliczając po drodze krótki postój za Jastarnią. Podziwiamy spiętrzoną krę na zatoce. Dalej już prosto do Łeby, do Słowińskiego Parku Narodowego.

Największa atrakcja parku to rozległe ruchome wydmy i na nich skupiliśmy swoją uwagę. Nivę zostawiamy na parkingu w miejscowości Rąbka, a sami jako jedyni pasażerowie pakujemy się do meleksa i w 15 min pokonujemy 5,3 km do samych wydm.

Dalej pieszo drogą przez przesypujący się piasek. Wchodzimy na szczyt wydmy, widać morze i jezioro. Niesamowity krajobraz tworzą ruchome góry piachu. Wszystko zasypują, cały czas w ruchu. Idziemy po zmrożonym iskrzącym się w słońcu piachu do morza. Plaża ogromna, usypana drobnymi kamykami, nie wieje wiatr i świeci słońce. Powoli wracamy przez piaszczystą krainę na główny szlak i pieszo 6 km do samochodu.  Na 3 km mijamy wyrzutnię rakiet, w której Niemcy testowali nowe typy rakiet. Po drugiej stronie drogi na brzegu Jeziora Łebsko jest pomost dla pasażerskich statków.

Gdybyśmy sobie zadali pytanie: Czy można być jednocześnie nad morzem, na pustyni, nad ogromnym jeziorem i pośród bagien? Odpowiemy twierdząco, bo Słowiński Park Narodowy to 19 tyś. hektarów jezior, lasów, bagien i wydm  i od kilkudziesięciu lat z przyrodą nikt tutaj nie walczy. Królują ruchome wydmy.

Na nocleg wybraliśmy “Spokojne Ranczo” w Smołdzińskim Lesie. I to był bardzo dobry wybór. Ranczo zagubione w lasach parku, 5 km od morza i 3 km od Jeziora Gardno i wiele ukrytych atrakcji w okolicy, ale to inna historia.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.