31 stycznia 2017 r. Drugi dzień historii umocnień na Helu.
W słoneczny i mroźny dzień maszerujemy Bulwarem Nadmorskim w kierunku dworca PKP .
Dochodzimy do głównej drogi 216 i wchodzimy na dawny teren jednostki wojskowej.
Mijamy baterie Schleswig- Holstein, turbinę ORP Wicher II i laskiem dochodzimy do wieży kierowania ogniem baterii Schleswig- Holstein. Wszystko gigantyczne.
Później idziemy długo lasem mijamy jakąś czynną jednostkę wojskową i dochodzimy do dawnej strzelnicy wojskowej.
Dalej droga zagrodzona, teren wojskowy, ale pilnujący ochroniarz nas przepuścił mamy iść prosto do morza nigdzie nie zbaczać z drogi.
Oczywiście GS wszedł do pierwszego napotkanego bunkra ja pilnowałam. Doszliśmy do wydm i kolejnych umocnień.
Na tym skrawku wąskiej mierzei plączą się ze sobą losy żołnierzy polskich, niemieckich i pewnie niedługo amerykańskich. Nowe budynki i umocnienia na starych.
Minęliśmy czynny wojskowy radar, ale pilnowany przez cywilne samochody i po długiej wędrówce dotarliśmy do Góry Szwedów z wysoką wieżą.
Po zdobyciu tej góry zeszliśmy na plażę wiał zimny wiatr, ale doszliśmy do miasta.
Zbliżał się wieczór jeszcze szybki wypad na Falochron łapać zachód słońca i powrót na kwaterę.
To był męczący dzień. Dużo chodzenia, wiele wrażeń i przede wszystkim na koniec wielki znak zapytania. Po co to wszystko te okopy, kilometry drutu kolczastego, setki ton betonu i żelastwa, zniszczone lasy, zagrodzone plaże zanieczyszczone wszelkim żelastwem i betonem. I to nie koniec nowi żołnierze grodzą i zajmują kolejne obszary mierzei Helskiej.