Rano pobudka w hotelu. Mamy lodówkę turystyczną, która elegancko chłodzi nasze śniadania i kolacje 🙂 Rewelacyjny tegoroczny zakup.
Jedziemy na Tymienieckiego do centrum festiwalowego.
Bilety kupione. Zaczynamy.
Wędrówka przez 2 piętra, parter i dokładne obejrzenie 13 wystaw zajęło nam około 3 h.
Moja ocena bardzo subiektywna, z którą GS częściowo się zgadza. Nie było na tych wystawach elementu zaskoczenia. Emocji, które na długo zostają w głowie.
Prace na pewno oryginalne, starannie wykonane wystawy, wielkie nazwiska artystów.
Tomasz Kawecki zrobił ciekawy projekt Pochwała cienia
Na dużych czarno – białych fotografiach tropił cienie w Nowej Rudy i jej podziemnym świecie. Cień miał symbolizować świat przyrody i odpowiadające mu wierzenia.
Fotograf z Meksyku Diego Moreno w projekcie Złośliwe wpływy,
pokazał wpływ kościoła katolickiego na jego życie.
W drugim projekcie W mojej głowie nigdy nie ma ciszy pokazał fotografie, które wykonał sugerując się Świętem Matki Bożej Miłosierdzia, czyli święta katolickiego mającego pięćset lat w mieście San Cristóbal de las Casas w meksykańskim Chiapas, które odbywa się co roku 22 września. Znane jako Los Panzudos.
Im więcej grzechów dana osoba musi odpokutować, tym większy i brzydszy będzie jej kostium. To jej pokuta. Te wystawy nas poruszyły.
Obejrzeliśmy jeszcze prezentcje portfolio.
Na Tymienieckiego spotykamy się z kolegą Piotrka – Beniaminem. Miły młody człowiek. Fotograf, pierwszy nasz znajomy zainteresowany Fotofestiwalem 🙂
Trochę odpoczęliśmy i jedziemy na kolejne wystawy-wernisaże.
Jako pierwszą odwiedzamy Galerię Fotografii ŁTF i wystawę Magdaleny Hueckel “Nagie”.
Autorka wykonała kolaże ze starych książek “The Technique of Nude Photography”. To dwutomowy podręcznik fotografii wydany w Londynie w latach 50. XX wieku. W środku są zdjęcia kobiecych sylwetek, opatrzone instrukcją fotografowania i licznymi uwagami o walorach i „defektach” bardzo podobnych do siebie ciał.
Kolaże miały być rodzajem buntu.
Wystawa zbyt nasycona pracami, akt buntu autorki ginie w ilości prac.
Kolejne wernisaże we wspaniale zrewitalizowanej willi Hilarego Majewskiego przy ul. Włókienniczej 11..
Niesamowicie dokładnie wykonano piękne detale. Całość budynku robi wrażenie. Przyszliśmy jednak na wystawy i na nich się skupiamy.
Opowieść o prof. Jakubie Mowszowiczu oraz jego uczniach w getcie w Wilnie.
Nas zaciekawiły w tych pracach zasuszone rośliny, opisane i przyklejone wokół zdjęcia. Do tego autorka wycisnęła sok z tych roślin i barwniki umieściła obok nich.
“Dobry Żal” wystawa Przemka Dzienisa.
Zdjęcia wykonał na liściach łopianu.
Podobno prosto to zrobić, ale mimo wszystko za bardzo udziwnione.
Wieczorem na Starym Rynku w Galerii Bałuckiej wystawa Łukasza Rusznicy
Gdy spojrzysz mi w oczy dwa razy, rozchylę usta lub zacisnę pięści ” brzmi niepokojąco, a opis projektu potwierdza przeczucia – wystawa fotografii z Instytutu Pamięci Narodowej.
O atrakcyjności tej wystawy decyduje jej pochodzenie z archiwum IPN. “W Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej przechowywanych jest blisko 40 milionów fotografii: portrety, pejzaże, martwe natury, sceny uliczne, zdjęcia lotnicze, reporterskie, naukowe, rodzinne i wiele innych. Są także obrazy śmierci.” podglądane czujnym okiem agenta systemu.
Nasz hotel położony jest niedaleko od Starego Rynku. Wracamy na krótki odpoczynek. i z powrotem na nocny pokaz slajdów. Idziemy przez zrewitalizowany park, przez oko śledzia i już jesteśmy na Rynku.
Pokaz slajdów okazał się bardzo chaotyczny, za szybko przeskakiwano z autora na autora.
Porażką okazało się też afterparty w Casablance. Przed knajpą tłum ludzi. weszliśmy do środka. Obsługa knajpy zdziwiona że jest 100 osób a miało być 50. Wycofujemy się powoli.
Przez park przechodzimy do Manufaktury. W nocy mieni się kolorowymi światłami. Wyłączyli fontanny. Czynne są 2 knajpy jedna z wściekłą latynoską muzyką, druga z jeszcze głośniejszymi dźwiękami nierozpoznawalnej muzyki.
Przy sercu obok Pałacu Poznańskiego zaczepił nas starszy mężczyzna. Rodowity Łodzianin. opowiedział nam kilka ciekawych historii o remontach w Łodzi.
Przez Dętkę wracamy do hotelu. Jutro kolejny dzień z wernisażami.