8.09.2023 r. Czwartek.

Fajnie się obudzić w letni wrześniowy dzień na plaży.

Decydujemy się na kąpiel w morzu. Woda jest umiarkowanie ciepła. Po szybkiej kawie i śniadaniu szykujemy się do dalszej drogi. Miejscowi chodzą po lesie wokół buchanki i zbierają grzyby.

Wyjechaliśmy z parkingu. Jedziemy cały czas blisko morza drogą leśną. Mijamy nieliczne chaty, często pokryte eternitem.

Mijamy byłe kołchozy z charakterystycznymi wieżami ciśnień. W czasie dalszej drogi te wieże okazały się obsesją GS.

Zatrzymaliśmy się na krótko w Akmeņrags przy starej latarni morskiej.

To całe gospodarstwo położone praktycznie na wydmie z kilkoma budynkami częściowo opuszczonymi.

GS wchodzi na latarnię ja rozmawiam z żoną latarnika.

Mieszkają tutaj od dawna i są bardzo zadowoleni.

Podobno zimą jest tutaj o ile to możliwe, jeszcze piękniej.

Za rzeką Rudupe w lesie znajdujemy cmentarz z latarnią morską na bramie

Gaz w buchance się kończy. W miejscowość Pāvilosta w malutkim porcie jest stacja, ale gazu nie ma.

Jest za to wieża ciśnień 3 baniakami na górze !

GS wybrał skrót przez las. Dojeżdżamy do asfaltu i brązowy kierunkowskaz skierował nas na 57 równoleżnik położony na samym brzegu morza.

W Jurkalne też nie ma gazu.

Jest za to małe muzeum regionalne z ciekawą wystawą – „Muzeum Burzy” składa się ona z kolekcji Voldemara Rainy i jego zespołu.

Archeolog podwodny Voldemārs Rains to człowiek – legenda z 50-letnim doświadczeniem w badaniu podwodnego świata.

Wystawa zaaranżowana jest tak jak byś sam chodził po dnie morza i zbierał ciekawe eksponaty.

Super efekty.

O a tam w oddali wieża z 4 baniakami 🙂

Trochę zbaczamy z obranej trasy i kierujemy się do średniowiecznego miasteczka Kuldiga. Po drodze ani śladu gazu.

Główne atrakcje Kuldigi to ceglany most przez rzekę Ventę, który służy mieszkańcom od 1874 r. Most ma długość 164 metrów.

Oraz najszerszy wodospad w EuropieVenta Rapid. Szerokość wodospadu wynosi około 100—110 metrów, a wysokość 1,8—2 metry. Pierwsze kroki po zaparkowaniu buchanki kierujemy właśnie na most i wodospad.

Przechodzimy pięknie utrzymanym parkiem

na wąskie uliczki miasteczka zabudowane niewielkimi kamienicami

małymi zakładami produkcyjnymi,

warsztatami, kawiarniami. Wokół pełno kwiatów, stare szyldy.

Kamieniczki i brukowane uliczki z placem pośrodku miasta i dużym ratuszem są jakby zatrzymane w czasie. Przyprószone burzliwą historią.

Zjadamy po ogromnej pizzy i wracamy nad morze.

Zaraz za ceglanym długim mostem trafiliśmy na stację benzynową z gazem 🙂

Trochę nam się rozjechały priorytety bo GS znalazł nocleg nad samym morzem, a ja chciałam do miasta Ventspils. I to był mój błąd wręcz porażka.

Miasto okazało się dużym portem przeładunkowym.

Z ulic widać ogromne statki, dźwigi, magazyny. Koszmar. Wysokie szare bloki przy ulicach, I do tego wszystkiego wszędzie tory kolejowe. To Rosjanie tak zaszaleli z tymi torami, które otaczają miasto z każdej strony.

Dobra nie ma co panikować. Zbliża się wieczór trzeba jakoś wydostać się z tego miasta. 15 km dalej znaleźliśmy parking przy samym morzu. Zagospodarowany i wyposażony jak wszystkie na Łotwie. Pełen wypas.

Robi się ciemno idziemy na ławeczkę i podziwiamy daleki horyzont, Płyną po nim oświetlone statki jeden z nich nie ma świateł pozycyjnych tylko nadaje dziwne sygnały 2 krótkie i jeden długi. GS mówi, że to łódź podwodna. I tak sobie obserwując statki i łódź podwodną nawiązaliśmy kontakt z sąsiadami z parkingu z czerwonego kampera. Byli Polakami z Niemiec. Późną nocą udaliśmy się na zasłużony sen.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.