14.09.2023 r. Czwartek.

Rano poinformowano nas, że możemy koczować przy hostelu do 12. Szybko się organizujemy i ruszamy na Wzgórze Trzech Krzyży. To znane nam miejsce z pobytu w Wilnie w 2018 r..

Przechodzimy przez Zarzecze.

Skrótem biegniemy na Wzgórze.

W rzece Wilejce siedzi jakiś facet. Po prostu sobie siedzi po szyje w wodzie .

Zaczyna siąpić deszcz. Na drzewach porozwieszane są różne instalacje artystyczne związane z legendami i wierzeniami Litwinów.

Wspinamy się po stromych schodach na wzgórze. Dałam radę 🙂

Jest ta sama brzoza i są dzwonki.

Są te same, wyrastające z zieleni drzew trzy białe krzyże, widoczne są z wielu punktów miasta. Są jednym z jego symboli.

Schodzimy do Świątyni wiecznego ognia. To miejsce zmieniło się.

Jest bardziej uporządkowane. Krąg z kamieni i ołtarz ofiarny są te same.

Nowością jest znicz z wiecznie płonącym ogniem. To znaczący symbol i miejsce kultu współczesnych pogan.

Jeszcze w XIII wieku, w sercu Wilna ( dzisiaj Plac Katedralny) stała pogańska świątynia Perkuna z wiecznie zapalonym świętym ogniem. Według niektórych podań król Mendog po przyjęciu chrztu kazał gaj wyciąć, świątynię zburzyć i na jej miejscu postawił kościół. Świątynia przetrwała ledwie 10 lat, bo nowa wiara królowi nie przypadła do gustu i starzy bogowie wrócili do litewskich świątyń i świętych gajów.

Wiele takich miejsc spotykaliśmy w czasie naszych podróży po Litwie.

Schodzimy na parking i szybko wracamy do buchanki. Robimy śniadanie i planujemy ostatni etap podróży po Litwie.

Wyjazd z Wilna i podróż przez zakorkowane miasto do wieży radiowo – telewizyjnej o wysokości 326,47 metrów. To najwyższa wolno stojąca budowla na Litwie. Konstrukcja wieży rozpoczęła się w maju 1974 roku i trwała do końca 1980 roku . Ciekawość GS została zaspokojona możemy jechać dalej.

W strugach deszczu zatrzymujemy się w Solecznikach położonych w odległości 45 km na południe od Wilna, nad rzeką Solczą, to jedno z największych skupisk Polaków na Litwie.

Parkujemy obok pałacu Wagnerów, polskiej rodziny pochodzącej z Pomorza. Po wojnie mieścił tutaj szpital, a od 1974 r. szkoła muzyczna, która obecnie nosi nazwę: Szkoła Sztuk Pięknych im. Stanisława Moniuszki.

Adam Mickiewicz był częstym gościem tego dworku. A 2 listopada w towarzystwie panienki z dworu uczestniczył w obrzędzie Dziadów na miejscowym cmentarzu. I już wiadomo gdzie “Dziady” Mickiewiczowskie wzięły swój początek. Nasza ulubiona lektura powstała na kanwie pogańskich zwyczajów Litwinów.

Jedziemy do Dziewieniskiego Historycznego Parku Regionalnego.
Jest to jedyny tego typu obszar na Litwie. Należą do niego zachowane stare wsie, cmentarzyska, mitologiczne kamienie, kurhany i wyjątkowa flora. 
Obszar Dziewieniszek potocznie nazywany jest „wyrostkiem robaczkowym”. Według legendy w trakcie ustalania granic Stalin położył na mapie swoją fajkę, a potem zapomniał ją zabrać. Żaden z obecnych kartografów nie śmiał zwrócić uwagi wodzowi, aby się nie narazić, po prostu obrysowali leżącą fajkę. I tak został kawałek Litwy graniczący z każdej strony z Białorusią.

Prze wjeździe do tego “wyrostka” stoi patrol straży granicznej. Granica z Białorusią ogrodzona jest płotem z drutem żyletkowym i przeoranym pasem granicznym.

Pada strasznie i to trochę psuje nam szyki.

Przejeżdżamy przez Krakuny, Kowale wioski z końca XIX – początku XX wieku.
Zatrzymane w tamtym czasie

Drewniane chałupy, jakieś obórki z krowami, malutkie ogródki.

Ulica to piaszczysta droga.

Przerwę na kawę robimy w miejscu postojowym Przy ścieżce przyrodniczej nad czystą rzeczką
Gauja .

Wspaniała flora 🙂

Wracamy na główną drogę. Staż graniczna sprawdza każdy wyjeżdżający samochód.

Kierujemy się do granicy z Polską. Jedziemy drogą, którą już jechaliśmy w 2018r. Tuż przed granicą zatrzymujemy się w małym litewskim miasteczku Veisiejai położonym na brzegu jeziora Hańcza, w otoczeniu lasów. Okolica jest bardzo urokliwa, nazywana litewską Szwajcarią.

Na jeziorze na platformach ustawiono słomiane figury przedstawiające zwierzęta i rośliny.

Pewnie są przygotowane do ich spalenia na równonoc.

Szukamy miejsca na nocleg. Ciekawie zapowiadała się parking przy
Parku dworu Justianów W XVIII w. stał tutaj dworek i budynki gospodarcze, niestety z biegiem czasu uległy zniszczeniu.

W parku dworskim stoi rzeźba Emilii Plater autorstwa Evaldosa Pauzy z Kowna.
29 listopada 1830 w Warszawie wybuchło powstanie listopadowe. W grudniu wieść o tym dotarła z Warszawy do Wilna i zapaliła do boju Litwę i Żmudź Po długich wyczerpujących walkach Emilia uciekała przez lasy. Znalazła schronienie w gościnnym dworze Ignacego Abłamowicza w Justianowie Emilię kurowano tam i ukrywano jako bonę pod nazwiskiem Korawińskiej. Mimo troskliwej opieki, którą została otoczona, Emilia Plater zmarła 23 grudnia 1831

W 1948 r. zabudowania dworu spłonęły. Przypuszcza się, że dwór spalili partyzanci litewscy, którzy nie chcieli, aby w tym miejscu powstała baza traktorów. Z czasem resztki muru rozebrano cegła po cegle i wykorzystano do budowy nowych domów.

Fascynująca historia Emilii Plater nie przekonała nas do nocowania w tym miejscu. Szukamy dalej.

Znajdujemy cudowne miejsce biwakowe nad jeziorem Hańcza. Na ostatni już nocleg na Litwie.

Palimy ognisko. Jest ciemno. Pohukuje sowa.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.