23 maja 2022 r. ruszamy w kierunku Gorzowa kontynuować naszą podróż wzdłuż Warty z września 2021 r. Pakujemy buchankę, podlewamy roślinki i karmimy koty.
Nareszcie w drodze 🙂
Unikamy asfaltu gdzie się tylko da i dzięki temu do Barlinka dojeżdżamy piaszczystymi drogami
Skąpani w majowej zieleni, żółtych rzepakach i białych głogach.
Zatrzymujemy się obok Barlineckiego Młyna – Papierni ukrytego w wysokich drzewach, właściwie w lesie nad rzeką Płonią.
Na początku XVIII w. budynek był manufakturą produkującą ceniony na całą Europę papier. Zmieniono go na młyn zbożowy kiedy spadła koniunktura i weszły maszyny parowe. W chwili obecnej funkcjonuje w nim Letnia Szkoła Architektury i Ekologii Krajobrazu założona przez Instytutu Architektury Politechniki Szczecińskiej.
Zabytek ciekawy nie powiem, ale powoli, jak wszędzie idzie remont. Trochę zrobiono, ale nie skończono i raczej obiekt robi wrażanie opuszczonego.
Wjechaliśmy boczną drogą do Barlinka na zasłużony obiad. W buchance na nierównościach mocno trzęsie i kalorie uciekają w zastraszającym tempie.
W drodze do Gorzowa w miejscowości Moczydło trafiliśmy na całkiem spory, zapomniany cmentarz. Położony malowniczo na wzniesieniu, porośnięty trawami i polnymi kwiatami. Przez jego środek biegnie piaszczysta droga, chyba gminna. Mieszkańcy Moczydła uporządkowali cmentarz i w efekcie odkryto blisko 200 nagrobków.
No i dojechaliśmy do Gorzowa Wielkopolskiego miejsca gdzie w 2021 r. skończyliśmy pierwszą część wędrówki wzdłuż Warty. A teraz zaczynamy nową przygodą z tą piękną rzeką.
Przebijamy się ostro przez zakorkowany Gorzów, przejazd przez most i lądujemy na parkingu przy Białym Spichlerzu (oddział Muzeum Lubuskiego).
Spichlerz wzniesiono w XVIII w. po otwarciu Kanału Bydgoskiego w czasie ożywienia żeglugi na Warcie. W budynku przechowywano zboże przez 200 lat, aż do 1975.
Jedziemy w kierunku wału mijając domy dawnego osiedla robotniczego wybudowanego przez Maxa Bahra dla pracowników należącej do niego Fabryki Juty.
Osiedle położone jest przy samym brzegu Warty, piękna lokalizacja i ciekawa architektura, ale wymaga konserwacji i remontu.
No i nareszcie dojechaliśmy do wału. Wita nas stado krów to samo co w ubiegłym roku. Koczujące pod mostem na S 3.
Zaczynamy podróż wzdłuż Warty. Od Gorzowa do Kostrzyna.
W latach 1767- 1785 w dolinie dolnej Warty prowadzono szeroko zakrojoną akcję melioracyjną. Między Gorzowem a Kostrzynem został wówczas usypany wał o wysokości około trzech metrów i długości 45 km. Na osuszone tereny (około 30 tyś. hektarów) sprowadzono osadników.
Dzisiaj wjeżdżamy na wał i obserwujemy zupełnie inny świata. Zapomniany przez ludzi świata.
Po obu stronach wału rośnie bujna roślinność. Rowy melioracyjne pozostały w wersji szczątkowej. Zalane łąki. Natura wprost rozpycha się dookoła. Jaskry, stokrotki, dzikie irysy, trzciny. Wysokie stare dęby i opuszczone sady.
Mijamy domy mistrzów wałowych, którzy odpowiadali za ustalony odcinek wału. Pilnowali, by wał nie zarastał krzakami, kontrolowali ruch na wale. Funkcja strażnika wałowego istniała także po wojnie, została zlikwidowana dopiero pod koniec lat 80.XX wieku
Domy, które mijamy są przeważnie zaniedbane bądź opuszczone. Ludziom pewnie żyje się tutaj ciężko. Zajmują się wypasaniem krów i uprawą nielicznych pozostałych odwadnianych pól.
Zbliża się wieczór. Wypatrzyliśmy na nocleg piękne zakole Warty.
Wieczór nad rzeką na pełnym wypasie kiełbaski, piwo i wiatr. Żywej duszy ludzkiej wokół. Obok naszego stolika przepłynęły dwa bobry, przeleciał dudek i rybitwa. Krowa muczała wściekle na drugim brzegu rzeki. Pachniały dzikie róże, akcje i bez.
Galeria