W intrenecie wypatrzyłam ciekawe wydarzenie w Szczecinku – festiwal balonowy, podobno to najbardziej odlotowe wydarzenie w roku. Mamy niedaleko około 100 km warto sprawdzić.

7.07.2023. Piątek. Ruszamy do Szczecinka po południu. Wybraliśmy szybszą, asfaltową drogę krajową. I to był błąd, droga okazałą się w remoncie i co kilka kilometrów była mijanka. Czerwone światła i tak prawie do samego Szczecinka. Umęczyliśmy się straszliwie.

Dojechaliśmy do Szczecinka – malowniczo położonego wzdłuż Jeziora Trzesiecko.

Zjechaliśmy z trasy kierując się na Mysią Wyspę połączoną ze stałym lądem groblą. Planowaliśmy już miejsce na nocleg. Mysia Wyspa okazała się idealna pod każdym względem.

Mnóstwo atrakcji łącznie z przypływającym do pomostu stateczkiem ze Szczecinka. Piasek, palmy, klimatyczny barek. W barku poinformowano nas, że bez żadnych przeszkód możemy w tym miejscu przenocować. Zjedliśmy podwójne frytki specjalną wersję dla załogi buchanki 🙂

Późnym wieczorem zjawiliśmy się na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji na pokazy balonów. Do Szczecinka zjechały załogi balonów na ogrzane powietrze z Polski i zagranicy. Impreza ma już swoją tradycję i rangę – to największy festiwal balonowy w Polsce. Cierpliwie czekaliśmy na start.

40 załóg z kraju Niemiec, Francji, Łotwy, Litwy i Czech. Szykowali się kolejno do startu.
Najpierw rozkładanie czaszy balona na murawie, montaż kosza, zasilania i powolne ogrzewanie powietrza w balonie.

Balon rośnie i rośnie załoga wskakuje do kosza i powoli unosi się nad widownią. Mega odlotowe wydarzenie.

Wystartowały tuż przed zachodem słońca, balony o przeróżnych kształtach, ogromne i kolorowe.

Wieczorem wracamy na Mysią Wyspę, o tej porze już wyludnioną.

Obok nas zaparkowała kamper karetka z sympatyczną parą . Spędziliśmy wspólnie wieczór i kawałek nocy. wsłuchując się w Nocną Galę Balonów. Balony ustawiono w półkolu przed trybunami na boisku w całkowitej ciemności podświetlano przez pilotów. To wszystko w rytm dobranej muzyki.

Dzień zakończyliśmy na pomoście podziwiając światła Szczecinka na drugim brzegu jeziora i ogromny księżyc.

8.07.2023. Sobota.

Wczesnym rankiem budzą nas tysiące szpaków .

Nad Szczecinkiem wstaje słońce

Na wyspę docierają pierwsi rowerzyści. Zjadamy śniadanie i wypijamy kawę w towarzystwie naszych nowych znajomych. Przed nami drugi dzień Festiwalu.

Opuszczamy Mysią Wyspę i jedziemy zwiedzać Szczecinek. Pierwszy przystanek robimy przy Wieży Widokowej Świątki. Weszliśmy po drewnianych sfatygowanych schodach na “niewielkie” wzniesienie.

Miła pani opalająca się przy wieży i jednocześnie jej pilnująca poinformowała nas, że możemy sobie na nią wejść bez żadnych opłat.

GS oczywiście od razu ruszył do góry- 45 m wysokości- ja zostałam na dole. Wieża widokowa została zbudowana i służy przede wszystkim jako wieża obserwacyjna Nadleśnictwa Szczecinek.

Na 45 m znajduje się kabina obserwacyjna dla dyżurnego. Dla zwiedzających natomiast dostępny jest specjalnie zabezpieczony taras widokowy znajdujący się na wysokości 42 m.

Z wieży można zobaczyć część leśną terenów Szczecinka oraz zachodnią część panoramy miasta.

Jedziemy teraz do zupełnie innej wieży nieco starszej. Bardzo kiepskim dojazdem przez podwórko i ogródki, dotarliśmy do wieży Bismarcka.

To dość toporne dzieło architektoniczne, otoczone wysokimi drzewami, położone jest na niewielkim wzniesieniu  nad jeziorem Trzesiecko. Ustawiono ją w 1911 r. w miejscu wczesnośredniowiecznego grodziska, przy okazji niszcząc to, co po nim zostało.
W kolejne rocznice urodzin lub śmierci kanclerza rozpalano na szczycie wieży w ogniowej czarze wielki ogień, symbolizujący pamięć i energię narodu.

Szukając wieży Bismarcka odkryliśmy świetne miejsce na kolejny nocleg nad jeziorem – Plażę “Na Świątkach” z widokiem na startujące balony.

Kolejny nasz przystanek to centrum Szczecinka. To miasteczko nas zachwyciło od samego początku. Jego położenie tuż przy brzegu dostępnego jeziora. Mnóstwo zieleni, parków, ciekawych instalacji.

Idąc do rynku w okolicach Kościoła Mariackiego zauważyliśmy pomnik. To Chaczkar z Armenii, krzyż kamienny, wykonany z tufu wulkanicznego. Na samym dole znalazł się napis w dwóch językach: “Ku wieczności przyjaźni ormiańsko-polskiej”. Podobny Chaczkar widzieliśmy w Zamościu.

W rynku wypiliśmy kawę i zjedliśmy lody i dalej włóczyliśmy się po Szczecinku.

Po kawie zrelaksowana dałam się namówić na zwiedzanie bunkrów. Trzy Schrony z lat 1934-1935 położone są po drugiej stronie drogi S11. To dwukondygnacyjny Panzerwerk 991, garaż na armatę przeciwpancerną i schron obserwacyjny. Dojazd piaszczystą drogą pod górkę przy samej S11.

Teren zalesiony pełno śmieci i gruzu, no ale cóż podobno to super atrakcja. Ktoś coś tam porządkuje, odgruzowuje. Ja siedziałam w buchance GS biegał po terenie 🙂

Za to podróż nad Jezioro Wielimie położone po tej samej stronie S 11 co bunkry była bardzo ciekawa. Jechaliśmy mało zaludnionym terenem, tylko kozy i dosłownie 2 gospodarstwa.

Polnymi drogami dojechaliśmy do brzegu całkiem dzikiego jeziora, o dziwo położonego również blisko Szczecinka. Na jeziorze jest wyspa i mieszkają na niej ludzie. Jedyna komunikacja to łódka. Zaliczyliśmy przejście chybotliwą kładką rybacką na brzeg jeziora. Jezioro ogromne, dzikie i piękne.

Wracamy do Szczecinka do cywilizacji i atrakcji balonowych. Do wieczora chodzimy po uliczkach i parku.

Przed zachodem słońca jedziemy na wcześniej upatrzone miejsce noclegowe. Jest super bez dwóch zdań.

Widok nieziemski co rusz na niebie pokazuje się ogromny, kolorowy balon i przelatuje nad naszymi głowami.

Zostajemy tutaj na noc w towarzystwie kilku kamperów i fajnych ludzi z Kołobrzegu. W nocy kolejna atrakcja, czyli podniebne akrobacje z iluminacjami świetlnymi w wykonaniu paralotniarzy.

14 paralotniarzy, w tym najznakomitsza formacja od efektów specjalnych Flying Dragons przelatuje nad naszymi głowami świecąc i hałasując. Później wykonują show. Niesamowite co ludzie potrafią wyczyniać na niebie. Po tylu wrażeniach późną nocą idziemy spać 🙂

9.07.2023. Niedziela. O 6 rano budzi mnie GS bo znowu lecą balony całkiem nisko nad buchanką. Krzyczą do nas z koszy. Wstajemy i robimy śniadanie. Pakujemy buchankę i ruszamy powoli w kierunku domu.

W centrum Szczecinka odwiedzamy kolejne ciekawe miejsce- Pomnik Bohaterów Wału Pomorskiego. Budowa tego obelisku poświęconego polskim żołnierzom była możliwa dopiero po październikowej odwilży. Najwyraźniej miał on być przeciwwagą do tych z czerwoną gwiazdą. Odsłonięto go 30.06.1957 r.

Ogromny obeliski położony jest na usypanym kopcu. Kopiec z głazem otacza rozpięty łańcuch na siedmiu kamieniach, symbolizujących siedem miejscowości, gdzie przełamano pas umocnień. Co ciekawe, na jednym z nich widnieje niemiecka nazwa jakiejś miejscowości.

Łańcuch pochodzi z zatopionego pod koniec wojny w Gdyni pancernika “Gneisenau“, patronem okrętu był generał, który w 1807 roku skutecznie bronił Kołobrzegu przed wojskami Napoleona Bonapartego, w tym przed wojskami płk. Pawła Sułkowskiego.

Ciekawe miejsce – na jednym obelisku uwieczniono co najmniej kilka historii wojennych.

Ruszamy dalej. Wyjeżdżając ze Szczecinka odwiedziliśmy Kalwarię przy kościele św. Rozalii z Palermo jest jedyną taką, kamienną na Pomorzu Zachodnim.

Powstała na liczącym pół hektara terenie wokół kościoła. Jej budowę rozpoczęto w 1999 roku. Kalwaria w sumie posiada około 40 obiektów. W poszczególne stacje wmurowane są kamienie z różnych zakątków Polski i świata,  przywożone przez fundatorów i parafian. Znajdują się tam między innymi kamienie z Włoch, Portugalii, Austrii, Hiszpanii, Francji, Słowacji, Holandii, Stanów Zjednoczonych – Alaski, Ziemi Świętej oraz Morza Martwego.

Szczerze, nie podobało mi się wykonanie tego obiektu. Sam pomysł z tymi kamieniami jest ok. Ale projekt i realizacja są bardzo topornie, wręcz kiczowate.

Wyjeżdżamy ze Szczecinka. Trochę asfaltem, trochę drogami polnymi i tak powolutku bocznymi drogami omijamy remontowaną drogę, która dała nam się we znaki w piątek.

Zbliżymy się do dużego majątku po PGR-owskiego w Wicewie. To dawny majątek rycerski i stare lenno rodu von Kleist.

Na końcu wsi w otoczeniu wysokich starych drzew, sprawiający wrażenie opuszczonego, przy drodze polnej nad rzekę Parsętę, położony jest piękny ceglany Kościół pw. Matki Bożej Szkaplerznej.

Kościół wybudowano w 1869 r. w stylu neogotyckim. Jest to bardzo ładna budowla murowana z czerwonej cegły. Pod kościołem znajduje się krypta, która ma osobne wejście i cztery okna zakończone półokrągło.

Nad bocznym wejściem można zauważyć kartusz herbowy fundatorów kościoła.

W kościele zachował się prawie w pełni zabytkowy XIX-wieczny neogotycki wystrój, w tym ołtarz oraz chrzcielnica. Ciekawostką jest to, że zakrystię urządzono w dawnej loży rodziny Rhoeden – drewnianej, pięknie rzeźbionej. Księdza podczas przygotowań do mszy oddziela od wiernych jedynie białe prześcieradło zawieszone w oknach loży. .

Jedziemy do rzeki Parsęty drogą bagienną wśród łąk. Cudny krajobraz. Bujna roślinność.

Do tamy Osówko dojeżdżamy drogą leśną.

Tama została zbudowana na zasadzie “zwężki Venturiego”, której celem jest ochrona przeciwpowodziowa miejscowości znajdujących się poniżej miejscowości Osówko. W wyniku protestów wędkarzy i ekologów zrezygnowano z pierwotnych planów budowy zbiornika przeciwpowodziowego i zastosowano technologię, która w dużo mniejszym zakresie ingeruje w środowisko naturalne. Przy tamie wygospodarowano miejsce dla kajakarzy.

I tak boczne, polne drogi zaprowadziły nas przed bramy średniowiecznej miejscowości Krzecko

W 1830 r. wieś stała się własnością zamożnej rodziny von Goltz, którzy to w II połowie XIX w. wznieśli piękny, neobarokowy pałac otoczony rozległym krajobrazowym parkiem, o powierzchni 6 ha.

W latach powojennych pałac służył jako baza noclegowa dla kolonii, po renowacji został przeznaczony na siedzibę Domu Pomocy Społecznej, który został otwarty 22.10.1990 r.

Miejsce pięknie odnowione i dostępne dla zwiedzających. Przynajmniej park. Ja sobie chodziłam po parku, zrywałam zioła, a tymczasem GS oddalił się w niewiadomym kierunku i to na dość długo.

Jak wrócił okazało się że zwiedzał wieżę ciśnień z przełomu XIX i XX w., która stoi na terenie przypałacowym. Kiedyś na jednej ze ścian był umieszczony zegar (widać pozostałości).

Obecny właściciel wystawił wieżę na sprzedaż i namawiał GS do kupna. Już o mały włos wieża byłaby nasza 🙂

To był ostatni przystanek w drodze powrotnej do domu. Wracamy drogą leśną prosto pod drzwi naszego domku. Koty czekają na podwórku. To była mega atrakcyjna wyprawa w pigułce. Moc wrażeń. Prześliczny Szczecinek i jego okolice. Niedługo tam wrócimy 🙂

GALERIA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.