9.09.2019 r. Nie poddajemy się, słońce świeci, jedziemy dalej.

Po spakowaniu, przepakowaniu i złożeniu wszystkich rzeczy na miejsce ruszamy przez Włochy na Półwysep Istria.

W Trieście krótki odpoczynek i pożegnanie z Włochami.

Nie mogę się powstrzymać i wchodzę do wody. Ciepła jest.

Przejeżdżamy przez ten ogromny port wspinając się pod górę ulicami.

W Słowenii jedziemy górami z daleka od głównych tras.

Mijamy położone wysoko w górach wioski o wąskich, krętych uliczkach. Dojeżdżamy do granicy chorwackiej.

W pierwszej chwili zaskoczył mnie widok ogrodzonych wysokim płotem zboczy gór.

Na samym przejściu granicznym były dwie bramy mocno zabezpieczone i ten płot z drutem kolczastym.Policjanci skontrolowali nas i sprawdzili czy w buchance nie ma uchodźców. Generalnie policja była pozytywnie nastawiona do buchanki.

Pojechaliśmy przez góry do Buzet znanego z trufli i zamku na górze.

Kolejna miejscowość to Roć.

Położone na górze miasteczko, które powstało w czasach średniowiecznych. I tak zostało. Zachwyca. Cisza, brak ludzi, turystów.

Tutaj najdłużej używano najstarszego chorwackiego alfabetu – głagolicy. Miasto połączone jest 3- kilometrową aleją głagolaszy z sąsiednim Humem.

Przejechaliśmy tą drogą wypatrując kamiennych pomników związanych z głagolicą.

Hum to kolejne stare średniowieczne miasto.

Ulice w miasteczku są koszmarnie wybrukowane starymi krzywymi kamieniami. Sklepiki, kawiarnie, gospody.

Typowo chorwackie turystyczne miasteczko z krętymi uliczkami i domkami przyklejonymi do zbocza góry.

Za to robią biznes na tym alfabecie wszędzie go pełno. Każda pamiątka związana jest z głagolicą.

Z Hum cały czas górami przejeżdżamy przez Park Przyrody Ućka.

Na wysokości ponad 1000 m.n.p.m bujnie rośnie wszelkiej maści zielsko.

Droga asfaltowa, kręta prowadzi nas do punktu widokowego, z którego rozciąga się widok na Rijekę.

Szybciutko zjeżdżamy eleganckim krętym asfaltem do Rijeki, pełni nadziei, że camping przy samym wjeździe do miasta jest czynny.

Robi się ciemno camping opuszczony, ale przy campingu jest plac i plaża Preluk.

Parkujemy pomiędzy elegancką VW t5, a starym hipisowskim LT kiem. Szybko nawiązujemy kontakt z właścicielami. Para z LT ka zachwycona Walentyną.

My schodzimy na plażę, mamy trochę wina z Wenecji. Hipisi też dołączyli do nas.

Rijeka i Opatija błyskają setką świateł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.