10.09.2019 r. W nocy na parkingu ruch. Zerwał się wiatr i zjeżdżają się surferzy. Ledwo co widać, a oni już hulają po morzu.
GS robi kawę i to jest plus posiadania dwupalnikowej starej kuchenki gazowej.
Ja nie przyznaję się do umiejętności jej obsługi, więc GS gotuje posiłki. Jestem tylko organem doradczym 🙂
Ruszamy wzdłuż wybrzeża w kierunku Senj.
Znamy tą drogę z poprzednich wypraw. Właściwie nic się nie zmieniła. Nadal zachwyca widokami.
W Senj wbijamy na Camping Skver. Położony nad samym morzem.
Parkujemy Walentynę pomiędzy ogromnymi camperami. Szybkie zakupy i lenistwo. Trzeba wykorzystać pogodę jutro opuszczamy wybrzeże i cywilizację.
Odwiedzili nas Polacy z Wałbrzycha, którzy podróżują vw LT. Oczywiście ich uwagę przyciągnęła buchanka.
11.09.2019 r. Śniadanie, kawa, pakowanie.
Na śniadanie w gościnę przyszedł kot. Wylizał puszkę po mielonce.
GS nie odmówił sobie wjazdu na wzgórze pod średniowieczną Twierdzę Nehaj.
Ostatni rzut oka na srebrzyste w słońcu morze i białe skały wyspy Krk.
Koniec zabawy i luksusów zaczynamy testowanie Walentyny w terenie.
Moim zadaniem tj. pilota bądź co bądź terenowego auta jest wyszukiwanie jak najtrudniejszych dróg 🙂
Na początek wybrałam boczną drogę prowadzącą z Senj do Parku Velebit.
No nie droga stroma, zakręty, ale jest asfalt do samego centrum parku.
Za to wyjazd z Gór Velebit to już droga szutrowa.
Bliżej Plitvickich Jezior elegancko asfaltem dojeżdżamy do Prijeboj. Tutaj na parkingu zastanawiamy się gdzie przenocować. Wszędzie wokół same zakazy.
Nagle GS wrzasnął, że w pobliżu, na granicy Chorwacji z Bośnią i Hercegowiną jest Żeljava. I musimy tam od razu jechać. No dobra jak mus to mus.
Żeljava to opuszczone lotnisko wojskowe gdzie hangary na samoloty schowane są we wnętrzu góry . Naprawdę coś niebywałego.
Podjeżdżamy buchanką na parking gdzie stoi kupa motocyklistów, ogromny MAN Niemców z wyposażeniem camperowym i inne mało znaczące osobówki.
W środku krzaków leży wrak samolotu obklejony dokładnie nalepkami z całego świata.
Naszą buchanką ustawiliśmy się obok wielkiego MANA na sesję zdjęciową.
Później pojechaliśmy na lotnisko.
Zdębiałam, naprawdę w górze wydrążyli hangary na samoloty.
Była też policja i ostrzegała że teren nadal jest zaminowany i nie wolno bezkarnie się szwendać.
Jeszcze krótka sesja zdjęciowa na wraku samolotu, wlepki Grupy Agbus i Zdolnyśląsk.
Zbliża się noc. Trzeba gdzieś przenocować. GS chciał na lotnisku, ale nie zgodziłam się pamiętając ostrzeżenia policji przed uchodźcami, o minach nie wspominając.
W końcu udało nam się wyszukać super miejsce w pobliżu, Stary Grad Dreżnik.
Mała wioska, pasące się barany, i ruiny zamku w remoncie.
Fajny parking z widokiem na góry i obok camper z Czechami.
Jak się okazało później, byłymi żołnierzami chroniącymi Plitvickie Jeziora przed Serbami. Tak, że mieliśmy doborowe towarzystwo na parkingu. Wręcz ochronę.