20.09.2019r. Od rana słońce, a my odkrywamy nasz camping na nowo.

Okazało się, że nocowaliśmy w dolinie rzeki Drianowska pod wapiennymi ścianami płaskowyżu Straża w Starej Płanienie gdzie wznosi się stary klasztor.

Czym prędzej przepakowujemy buchankę i jedziemy na parking przy klasztorze.

Klasztor zbudowano w czasach Cara Kałojana (1197-1207).
W czasach niewoli tureckiej był on burzony i odbudowany wielokrotnie.

Spacer ścieżką turystyczną wzdłuż rzeki Drianowska.

Wszystkie obiekty na które się natknęliśmy po drodze miały nazwę Baczo Kiro: knajpa, mostek, wodospad i jaskinia. Baczo Kiro to kolejny bohater w Bułgarii, który w 1876 r. przez 10 dni stawiał opór 10 000 armii tureckiej broniąc klasztoru z zaledwie garstką 220 powstańców.

Poszliśmy pod wodospad i kamiennym mostkiem do ogromnej jaskini wydrążonej w wapiennej skale.

GS poszedł dalej, wyżej do punktu widokowego na klasztor i dolinę rzeki.


Ja zeszłam pod mostek.

Chwila spokoju i wytchnienia od ciągłej jazdy i mnóstwa wrażeń. Trudno to wszystko ogarnąć umysłem. Jesteśmy już potwornie zmęczeni.
A przed nami Wieliko Tyrnowo. Drugi Konstantynopol, Król Miast i Miasto Carów.

Nie możemy go tak po prostu ominąć.

I wjeżdżamy do ogromnego miasta zbudowanego na czterech wzgórzach pomiędzy którymi wije się rzeka Jantra.

Na początek kręcimy się wokół starówki szukając parkingu. Ruch ogromny. Turystów wielkie ilości. W końcu po trzech kółkach udało nam się zaparkować na starym mieście. Wieliko Tyrnowo jest miastem niezwykłym, położonym na klifach, głębokich wąwozów.

Tarasy, balkony, ba całe domy wiszą nad przepaściami. Uliczki są bardzo wąskie i strome.

Pionowe dróżki, schody o wysokich kamiennych stopniach łączą uliczki. Dużo kolorów. W mieście jest niezliczona ilość zabytków: pałace władców, bojarów, patriarchów. Liczne cerkwie. Wspaniałe budowle bułgarskiego odrodzenia narodowego przytulone do urwisk i skał. Bardzo klimatycznie 🙂

Kolorowe stragany i niezliczone ilość pamiątek na nich. Galerie sztuki.

Freski na ścianach.

Czerwone dachy budynków.

Po kamiennej grobli dochodzimy do Twierdzy Carewec.

Usytuowane na wzgórzu, częściowo odrestaurowane carskie miasto otacza gruby mur z wieżami.

W najwyższym punkcie, do którego powoli się wspinamy wznosi się odbudowana w 1985 r. cerkiew Patriasza.

Wewnątrz cerkwi zdobią współczesne freski na ścianach. I piękne żyrandole.

Powolutku schodzimy do murów i wieżyczki.

Potem szybko wracamy do buchanki. Parking mamy wykupiony tylko na 3 h. Niby skrót wybraliśmy, ale w tym pokręconym mieście skrót znaczy wspinaczkę górską.

Mam już dosyć tych schodków .

Mijamy podwórka.

Jeszcze rzut oka na pomnik .

I już prawie jesteśmy. Znowu schodki, podwórko i nareszcie plac z naszą buchanką.

Mieliśmy szczęście, że zdążyliśmy. Rumun, który zaparkował obok, spóźnił się 10 minut i zastał blokadę na kole. Miał problem z dogadaniem się z kimkolwiek od ściągnięcia tej blokady.

Wyjeżdżamy z miasta. Udało się za pierwszym podejściem.

W sumie to kierujemy się już na granicę z Rumunią do Ruse. I pewnie byśmy tam od razu pojechali gdyby nie nasz informator o atrakcjach Bułgarii, spod pomnika Lwa Lewskiego.
Polecił nam Park Narodowy Rusenski Łom.
No i nie ma wyjścia zjeżdżamy z głównej drogi do skalistego wąwozu rzeki Rusenski Łom.

Dojeżdżamy wiejską drogą do rezerwatu archeologicznego Skalne Cerkwie w Iwanowie.

Walentynę zostawiamy na parkingu i dalej idziemy wiejską drogą, a potem dróżką w górę do głównej cerkwi klasztornej.

Zespół cerkwi skalnych, cel mieszkalnych i monastyr Archanioła Michała kryje się w urwistych klifach po obu stronach jaru. W epoce neolitu w tych naturalnych wapiennych jaskiniach żyli ludzie. Przyjmuje się, że od XII w. w skalnych pieczarach zaczęli gromadzić się mnisi eremici.

W okresie II Cesarstwa Bułgarskiego (1185-1396) klasztor tj. 41 cerkwi i 102 groty mieszkalne był jednym z najważniejszych ośrodków bułgarskiej kultury.


Niesamowite wrażenie robią dwie groty Cerkwi zapełnione XIV wiecznymi freskami.

Przed nami jest grupa turystów. Od przewodnika dowiadujemy się, że Cerkiew i groty mieszkalne, a jest ich ponad 300, uratowano w ostatniej chwili od zalania wodą i wandali dzięki wpisaniu jej na listę UNESCO. Mnisi wchodzili do Cerkwi i do swoich cel mieszkalnych po drabince. My mamy możliwość zejścia kamiennymi schodkami prosto na parking.
Ruse, największe bułgarskie miasto naddunajskie.
Zanim dojechaliśmy do Ruse szukaliśmy w pobliżu miejsca na nocleg. O campingu nie mieliśmy nawet co marzyć. Mało jest ich w Bułgarii. Zatrzymaliśmy się obok jakiegoś terenu rekreacyjnego. Było niewielkie jeziorko, brudne jak diabli, wędkarze, knajpa.

Nie podobało mi się tam, więc po ugotowaniu na szybko posiłku makaronowego. Łapiemy ostatnie promienie zachodzącego słońca.

i jedziemy szukać szczęścia do Ruse.

Wielkie szare miasto, blokowiska, korki. Nie zachęca do noclegu na dziko.

Skierowaliśmy się nad Dunaj. Tutaj ku naszemu zaskoczeniu bardzo ładnie. Park, a w nim szerokie alejki oświetlone lampami.

Zaparkowaliśmy w uliczce przy parku obok wielkiego amerykańskiego auta.

Idziemy nad Dunaj. Przez krzaki schodzimy na szeroki betonowy bulwar, wprawdzie nie jest zagospodarowany, ale i tak jest cudnie.

Na drugim brzegu migoczą światła Rumunii.

Płyną oświetlone barki.

Widzimy most, którym jutro przekroczymy kolejną granicę.

W nadbrzeżnej knajpce wypijamy bułgarskie piwo i udajemy się do buchanki na zasłużony odpoczynek. Cisza.
Camping Baczo Kiro – nasz nocleg Camping Chram Ścieżka turystyczna ścieżka turystyczna Wejście do Jaskini Ścieżka na punkt widokowy Kamienny mostek prowadzący do jaskini Widok na Chram Ławeczka dla zakochanych Dzikie fiołki alpejskie Wjazd do Wielikiego Tyrnowa Droga do Parku Narodowego Rusenski Łom Ruse Dunaj