22.07.2018 r. Naładowani pozytywną energią uciekamy z Ostrowa jest makabrycznie gorąco.
Na początku drogi jeszcze trzymamy się planu. Kierunek na zachód od Ostrowa. W gęstym od upału powietrzu snujemy się wioskami i bezdrożami.
Dojazd do cmentarzyska kultury przedłużyckiej do łatwych nie należał. Niby żółtym szlakiem przez pola i las z Oddonowa do Kuroch.
Na szczęście w lesie są strzałki. Mało uczęszczaną, zarośniętą drogą dojeżdżamy do celu.
Od razu widać, że UE sypnęła groszem i zadbano o to miejsce. Bardzo magiczne. W lesie usypanych jest kilkanaście kurhanów. Niesamowite, że przetrwały tak długo. Odkrył je miejscowy nauczyciel historii. Poszukiwacz, pasjonat.
Były już splądrowane kiedy je odkrył, ale zachowały kształty. Fantastyczne miejsce.
W miejscowości Kuroch oglądamy jeden z nielicznych zachowanych krzyży Brylińskiego.
Rzeźbiarz w 1880 r. ozdabiał krzyże figurami wyrzeźbionymi w drewnie. Mają piękne wyraziste twarze i pomalowane są na ludowo.
Na szczycie krzyża jest pelikan z młodymi. GS mówi, że jest taka legenda, że pelikan jak brakuje mu pokarmu to karmi młode krwią z własnej piersi.
W Chachalni szukamy studni Św. Marcina. Jest ukryta w lesie. W tym miejscu zapadła się cała wieś został tylko drewniany kościół i pustelnia. I na pewno spotykała się w tym miejscu młodzież z Powstania Wielkopolskiego.
Dzisiaj pozostała tylko studnia, drewniany krzyż i informacja, że tym miejscem opiekuje się młodzież z LO z Krotoszyna
W lesie przed miejscowością Zduny oglądamy szaniec z Powstania Wielkopolskiego.
Wjeżdżamy do miejscowości Zduny. Szukamy bez sukcesu najstarszej kaflarni w Polsce.
Coś kiepsko wchodzi w busiku wsteczny bieg. GS zagląda, ale nadal kiepsko.
Mijamy miejscowość Ostatni Grosz.
W Baszkowie nie znajdujemy największej paproci w Polsce.
Gorąc nas dobija zapada decyzja, że jedziemy na Sosenkę korzystać z lata i jeziora.
Na miejscu od razu kąpiel w jeziorze, a później ciekawe obserwacje biwakowiczów.