1 września 2012 r. Dzień dwunasty.

Pobudka na campingu przy szumie pędzących przez most na Wiśle aut.

Aśka pakuje swoje graty o 10.30 ma pociąg do Szczecina.

My ruszamy w drogę powrotną do domu. W Środzie Wielkopolskiej szybka zamiana planów jedziemy na Zlot do Garbów odwieźć Rysiowi markizę.

Są już wszyscy. Rozbijamy się obok Jesiona i Rogaca.

Motywem przewodnim całego wieczoru jest słynny leżak i Król Ululjan, Westfalia, szisza , harem Rudych. W nocy koncert reggae punk z tekstami Stachury.

Ogólnie duża bania. GS skręcił stopę ( naprawdę stopę nożną nic innego). Spuchł.

Rano – 2 września po ciężkim przebudzeniu pakujemy się żegnamy i ruszamy przez pole z pomidorami. Co za niesamowita plantacja pomidorów. Same dorodne krzewy.Garby to najbardziej nieprzewidywalny zlot – odlot. Wracamy do domu.

Koniec wakacyjnej wyprawy.Za nami 12 dni pełnych przygód. Kalejdoskop różności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.