30 sierpnia 2012 r. Dzień dziesiąty. 

Rano pobudka na marinie. Po śniadaniu idziemy do Twierdzy Boyen.

Ogromny militarny obiekt z długą turystyczną trasą. GS zachwycony my drepczemy dzielnie za nim.

Ale to nie koniec twierdz na szlaku. W Gierłorz koło Kętrzyna zwiedzamy Wilczy Szaniec. Wielkie rozczarowanie. Parkingowi drą kasę aż miło a bilety wstępu też nie tanie.

Teren zaniedbany zarośnięty krzaczorami i pokrzywami.

Zniesmaczeni wielce jedziemy do Świętej Lipki.  I jaka odmiana. Cudna świątynia wspaniale odnowiona.

Położona na wzgórzu nad jeziorem. Znana z wielu cudów.

Jedziemy sobie jakąś boczną drogą ze Świętej Lipki i nagle przed nami autentyczne średniowieczne miasto Reszel. Zatrzymujemy się obok Zamku. W tym miasteczku na rynku spalono ostatnią czarownicę.

GS wszedł na wysoką więżę Kościoła w Reszlu zgodnie z tradycją. Żadnej wieży nie opuszcza.

Wąskimi uliczkami, szczelnie zabudowanymi kamieniczkami, biegniemy do gotyckiego mostu. Zadziwiające, że w Reszlu tak doskonale zachował się układ średniowiecznego miasteczka.

Po dłuższej przerwie ruszamy do Olsztyna na Camping nr 173 rekomendowany przez PFCC. Skrótem przez pola, wioski, dziury, dojechaliśmy do Dywit i pogonili nas z ww. campingu bo nie mięliśmy rezerwacji. Jakaś zapadła dziura, żywego ducha i ta rezerwacja.

Jest wieczór jedziemy kolejne 20 km i lądujemy na Campingu OSiR „Słoneczna Polana”. Schodzimy na pomost nad jezioro.

Pełen relaks ciepły wieczór, księżyc w pełni. Widok na oświetlony Olsztyn. Dużą część nocy spędzamy koło busika w towarzystwie starego wilczurowatego psa Ziutka (tak go nazwaliśmy).

Nie wiadomo dlaczego przypadł mu do gustu GS. Dostał od nas kanapki z pasztetem – warował przy busiku do rana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.