Bułgaria

2 października budzi nas huk fal. Busik jest zaparkowany tak blisko morza, że prawie unosi się na falach. Woda to jego przeznaczenie. Ale o tym później.

Spakowani ruszamy brzegiem Morza Czarnego w kierunku Warny.

Mijamy Słoneczny Brzeg, który w deszczu wygląda raczej ponuro. Dziesiątki wieżowców będących hotelami. Obłędne miasteczko dla turystów.

Zrobiło się nagle bardzo zimno, wieje mocno.

Warna to duży port, zabytkowe miasto. W przewodniku namierzamy atrakcję tzn. słynne pole bitwy, na którym w 1444 r. polsko-węgierski król Władysław III Warneńczyk poległ w bitwie podczas krucjaty przeciwko Turkom. Wpisujemy dane i nawigacja zaczyna poszukiwania, zachowuje się tak jakby szukała igły w stogu siana, a nie pola bitwy. Dobra, GS znalazł park – mauzoleum Warneńczyka i pole bitwy.

Pogoda nie sprzyja zwiedzaniu, ale co to dla nas, w końcu znaleźliśmy rodaka. Jesteśmy jedynymi turystami tego dnia, miła Pani przewodnik w j.polskim udziela nam lekcji historii. Mniej więcej było tak.

Nasz młody waleczny król stał sobie na kurhanie w grupce z innymi królami, a wódz Turków – Murad II stał na drugim kurhanie. Kiedy chrześcijanie dostawali baty od Turków i przegrywali bitwę nasz król (oczywista oczywistość) wyrwał się z tego pagórka sam, na białym koniu i pogalopował zabić chana. Niestety nie dogalopował do chana. Poległ bohatersko pomiędzy dwoma kurhanami. W tym właśnie miejscu w 1935 r. wdzięczni Warneńczycy postawili symboliczne mauzoleum (szczątek naszego króla nie odnaleziono). Zadbany park wokół, muzeum z pamiątkami po bitwie, biało czerwone – kwiaty. Całość zrobiła na nas pozytywne wrażenie.

Przewodniczka poinformowała nas , że w nocy wichura zwiała cały piasek z plaż na Słonecznym Brzegu i to oznacza koniec sezonu.

Trochę czasu nam to zajęło a mieliśmy jeszcze zamiar w tym dniu przekroczyć granicę i wjechać do Rumunii.

Wybraliśmy skrót i jedziemy na równinę Dobrudży do miasta Dobricz. Miasto zatrzymało się w czasie odległego komunizmu. Monumentalne budowle, szerokie ulice, ogromny Plac Swobody.

Za ostatnie bułgarskie lewy robimy zakupy, wiadomo zapasy wina. Zaraz miniemy granicę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.