Czarnogóra

Dojeżdżamy do granicy z Czarnogórą. Już jest zdecydowanie inaczej. Od razu zabrali nam paszporty i spytali o zieloną kartę. Zaskoczenie jaka karta, zupełnie o niej zapomnieliśmy. Idziemy do jakiejś budki zostawiamy 18 € i wracamy z zielona kartą. Przy naszym busiku stoi chłopak z dziewczyną, autostopowicze z Polski zeszli gdzieś z Bośni, z gór i jadą do Czarnogóry. Zabieramy ich i wjeżdżamy do nieznanego nam kraju.

Długa podróż wybrzeżem pod granicę z Albanią. W miejscowości Buljarica żegnamy się z Kasią i Wojtkiem. Jest ciemno i pustawo na ulicach.

Camping Maslina, śmiesznie tani w porównaniu do cen w Chorwacji, przyjął nas na nocleg. Niestety GS cofając wjechał w drzewo morowe i zgniótł drabinkę. W końcu zaparkowaliśmy obok krzewów laurowych.

W towarzystwie dzikich kotów wypiliśmy 2 kartony wina. Koty zjadły paprykarz szczeciński i nawet im smakował. Na campingu pustawo i otoczenie z wyjątkiem tych laurowych krzewów, jak w Polsce. Podobne toalety i cała reszta tzw. infrastruktury.

Rano znowu koty na paprykarzu. Idziemy nad morze, szeroka plaża piaszczysto kamienista i pojedyncze osobniki ludzkie.

Ostatnia kąpiel w Adriatyku, pakujemy busika i ruszamy do granicy z Albanią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.