Chorwacja – Dalmacja

Raniutko robimy drugi najazd na Dubrownik.

Udało się zaparkować busika na jakiejś uliczce, parkometr pożarł nam całą kasę, trudno wystarczyło tylko na 4 h zwiedzania. Biegniemy na sławną starówkę.

Stare miasto otoczone jest bardzo wysokim kamiennym murem. Można po nim spacerować z przewodnikiem. Kamienne domy, uliczki, zabytki. Wszystko z kamienia. Roślinność tylko w doniczkach.

Zadziwiający widok ten Dubrownik. Miasto na górze otoczone murem, setki uliczek biegnących z góry na dół, w bok, gdziekolwiek, uliczki wąziutkie i przez stulecia wypolerowane do granic możliwości. Do tych uliczek przylepione są domki. Wygląda to jak Szuflandia dla krasnali.

Łazimy skołowani w dół i pod górę mijamy kościoły, pałace i place. Podobnie wyglądają tłumy pozostałych turystów. Mróweczki sunące po korytarzach.

Chmurzy się wyraźnie. Dotarliśmy do głównego deptaka nieco szerszego od pozostałych ulic. Stoimy na przeciwko Synagogi z wielkim zegarem na wieży i nagle jak nie lunie.

Normalnie oberwanie chmury. A tu skrawka ziemi, piachu tylko same kamienie, cały deptak w wodzie. Na szczęście wszędzie jest z górki i wszystka woda wartko spływa do morza.

Wykończeni wracamy do busika stoi i czeka na nas. Dzielne auto nie ma co mówić, kochany towarzysz podróży. Robimy sobie kawę i podsumowanie przejechanych dotychczas kilometrów.

Włochy, Słowenia i Chorwacja zostają za nami. Wybrzeże Adriatyku w tej części Europy jest piękne, urocze miasteczka, zabytki, ekskluzywne campingi. Wszystko takie śliczne. Przewidywalne. Z góry wiadomo gdzie masz się zatrzymać i czego się spodziewać. Zero zaskoczenia i adrenaliny, za to tłumy turystów. 

Druga część wyprawy przed nami – ruszamy w nieznane dla nas dziewicze tereny. Bez map, przewodników i internetu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.