Włochy

Jesień 19.09.2013 r. Trwają intensywne przygotowania busika do wyprawy na Bałkany. GS non stop siedzi u Arka w Złotoryi, remontują silnik. Gigantyczna praca trwała dwa tygodnie.

Z dnia na dzień przekładam urlop, wreszcie 19 września ruszyliśmy.

Przekraczamy granicę w Jędrzychowicach, wbijamy na nudną niemiecką autostradę. O 21.30 przed austriacką granicą w miejscowości Kufstein, znajdujemy duży parking i parkujemy pomiędzy dwoma tirami.

Sen. 7 rano pobudka, rześki ranek około 10 stopni. Jedziemy przez Austrię drogą równoległą do autostrady.

Sielskie krajobrazy jak z obrazka, krowy z dzwonkami, jednakowe domki z pelargoniami, wysokie dolomity. Zero zaskoczenia.

Wjechaliśmy do Włoch. Te same widoki kilometry gór, zameczki, sady. Później już tylko poletka z kukurydzą, miasteczko za miasteczkiem wleczemy się niemiłosiernie.

Wieczorem dotarliśmy do Wenecji na nasz Camping Rialto, który goni za nowoczesnością.  Nowe toalety, nowe domki. Niedługo już nie będzie miejsca na namioty. Szkoda.  Elegancko zaparkowaliśmy i ruszyliśmy autobusem do Wenecji.

Późny wieczór, księżyc w pełni, szum fal i gwar ludzi. Trudno opisać Wenecję. Wiadomo jest piękna, zachwycająca i dziwaczna bez ulic, tylko kanały.

Ja niezmiennie, będąc tutaj chłonę zapachy kawy, pizzy, wina, ryb, świeżych warzyw, podziwiam pastelowe kolory w odcieniu cynamonu, czerwień dachów wszystko odbija się w szafirowej wodzie w kanałach i ten błękit nieba.

Siadamy na ławeczce, na naszym ulubiony placu, obok Uniwersytetu  i popijając wino z kartonu zjadamy ogromną pizze familiarę, wokół tłumy miejscowych, dzieciaki biegają, studenci piją kolorowe drinki, nie ma pośpiechu.

Jutro od rana  55 Biennale Arte. W lata nieparzyste zawsze jesteśmy na tym biennale i tym razem nie możemy tego ominąć

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.