7 czerwca 2017 r. w Puszczy Kampinowskiej, obudzeni słońcem, pijemy kawę.
Planujemy dalszą trasę, przynajmniej znamy kierunek ->Szczecin. Nie zgadzam się żeby nami kierował Janosik, biorę mapę do ręki i ruszamy na Pojezierze Brodnickie.
Najpierwprzeprawa rzez Wisłę w Wyszogrodzie.
Ze 3 km przed mostem GS zjechał z wału przeciwpowodziowego prosto do Wisły. I słusznie bo w wysokich pokrzywach złapał niebieskiego kota wiślanego.
Kluczyliśmy w tych pokrzywach Nivą wzdłuż brzegu aż do samego mostu.
Most długi 1400 m stalowy. I ciekawostka poprzedni zbudowany w 1916 r. przez Rosjan był drewniany i przetrwał do 1999 r. Kiedy zbudowano stalowy , drewniany rozebrano.
W Wyszogrodzie GS trafił na taką dużą szklaną gablotę, w której wyeksponowano szczątki samolotu Pe-2 zestrzelonego w czasie II wojny światowej w pobliżu tego drewnianego mostu.
Jesteśmy już w mieście Brodnica, które w herbie ma uciętą dłoń. Byliśmy tutaj już dwukrotnie.
Na nocleg wybieramy Jezioro Bachotek. Jedziemy na miejsce gdzie już nocowaliśmy, mamy nadzieję,że przy wyjeździe z Brodnicy znajdziemy jakiś sklep. Niestety nie. Zawracamy bo nie mamy niczego do jedzenia, znajdujemy ukrytą Biedrę. Ale to nie były najlepsze zakupy.
Znaleźliśmy jezioro, nasze ukryte miejsce, jest zachód słońca, gałęzie na ognisko, prawie pełnia księżyca. I niespodziewanie wybucha burza z piorunami między nami.
Do tego wszystkiego mamy dziurawy materac w namiocie. Czara goryczy została przelana i wszystko jest ok.