30 stycznia 2017 r. O 22.00 ruszyliśmy Nivą na Hel.
Szalony pomysł, zima wokół i mróz -10°C. Nocna podróż minęła bez przeszkód o 10 rano byliśmy na Helu. Mamy zarezerwowany pobyt na 2 noce w Willi “Cecylia”.
Po krótkim odpoczynku ruszamy w kierunku morza. Zanim weszliśmy do sosnowego lasu minęliśmy dziesiątki koszmarnych blaszanych garaży.
Praktycznie od nich rozpoczyna się militarny szlak turystyczny w Rejonie Umocnionym Hel oznaczonym kolorem niebieskim i pomarańczowym.
Dla GS to za mało, ma swoje mapki na komórce i zgodnie z ich wskazówkami krążymy przez 2 h po sosnowym lesie.
Muszę uczciwie przyznać, że jest to solidna lekcja historii tak namacalna i w sumie całkiem nieodległa.
10 lutego 1920 r. po odzyskaniu przez Polskę niepodległości rozpoczęto tworzenie na Helu silnej bazy lądowej obrony Wybrzeża. Zbudowano linię kolejową i utwardzoną drogę wzdłuż całej mierzei do Helu. Od Juraty aż o końca cypla zmilitaryzowano ogromne powierzchnie mierzei. Oczywiście zahamowano rozwój turystyki w tym rejonie wprowadzając zakaz budowli cywilnych oraz ruchu turystycznego.
Hel skapitulował 2 października 1939 r. Okupant postanowił wykorzystać i rozbudować istniejące umocnienia. Po 1945 r. rozbudowa umocnień przez wojsko polskie i radzieckie szła pełną parą. Do dzisiaj zachowały się liczne zabytki militarne z okresu przedwojennego, późniejsze z okresu okupacji niemieckiej i lat powojennych, tylko w niektórych są nadal obiekty wojskowe.
I właśnie zobaczenie tego kawałka historii jest naszym celem. Wędrujemy od jednej betonowej ruiny do kolejnej, bunkry, tajne przejścia, radary. Teren wojskowy i kawał historii, nie da się ukryć wszędzie walają się jakieś pozostałości po stacjonujących tutaj żołnierzach.
Nareszcie po 2 h wędrówki doszliśmy do plaży, zrujnowanej przez ostatni huragan. Kawałek lądu zabrany przez morze, powyrywane sosny, całe wojskowe ogrodzenie z drutem kolczastym zmyte do morza.