26.09.2011 r. o 9 rano wschód słońca nad górami. Ruszamy dalej i konsekwentnie omijamy autostradę zdając się na nawigację.

Trochę jednak zbłądziła, przejechaliśmy zjazd i wylądowaliśmy na autostradzie jadąc w przeciwnym kierunku. Nawigacja zdrowo oberwała od GS.

Po kilkunastu km zjechaliśmy z autostrady, bocznymi drogami przez setki hektarów sadów dojechaliśmy do drogi nr 16 i cały czas przez góry do Trento. Dalej drogą nr 47 do Basano. Mijamy jezioro Caldonazzo brak dostępu do plaży wszystko ogrodzone. I dalej już cały czas doliną wzdłuż rzeki Brenta. Fantastyczna droga. Wysokie Dolomity i przyczepione do skał wioski.

W Basano czar pryska. Do Wenecji jedziemy przez dziesiątki miasteczek i wiosek z ograniczeniem prędkości 50 km/h. Wszędzie wokół sucha kukurydza. Małe fabryczki. Jakieś suche badyle przypominające drzewka. Wleczemy się niemiłosiernie i do tego jest coraz cieplej.

O 15.30 jesteśmy na miejscu na Campingu Rialto. 1208 km za nami. Busik dał radę 🙂

Parkujemy na starym miejscu krótka regeneracja i uzupełnienie płynów w organizmie i jedziemy autobusem do Wenecji to 10 minut drogi z naszego Campingu.

Jeszcze jest dużo słońca. Ruszamy starą trasą przez Wenecję do Pl. Św. Marka. Znajome zapachy. Tłumy ludzi.

Piękne miękkie światło na Placu Św. Marka. Zachód słońca oblewa złotem dosłownie wszystko.

Złoto spływa z wież Pałacu i topi się w szafirowej lagunie.

Szczęśliwi wracamy autobusem na Camping. Zawsze jak tu byliśmy spaliśmy w namiocie, a teraz taki luksus nasz domek na kółkach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.