9 sierpnia 2011 r. Rozpoczynamy wielką wakacyjną wyprawę z Aśką i Piotrkiem. Ruszamy generalnie na wschód.
W Oleśnie pierwszy postój obok sanktuarium Św. Anny. perły architektury Europy. Kościół w całości wykonany z drewna. Do środka udało nam się wejść tylko dzięki uprzejmości kościelnego.
Pada deszcz. Przez Lubliniec docieramy do Siewierza, zaczynamy szukać miejsca na nocleg. Ciężka sprawa, tym bardziej, że GS wjeżdża busikiem w każdy piach, podobno testuje szperę.
W końcu znajdujemy pole namiotowe nad Zalewem Przeczycko-Siewierskim. Rozbijamy obozowisko bardzo blisko wody, zbieramy w pobliskim „lasku” mokre drewno na ognisko.
Nareszcie zasłużony odpoczynek. Wieje silny wiatr i jest raczej chłodno. GS idzie pływać do jeziorka, a reszta zachowuje przezorną ostrożność w temacie kąpieli. Okutani w kurtki siedzimy przy ognisku.
Otoczenie trochę industrialne w tle wysokie kominy hut i zakładów przemysłowych nad nami przelatują samoloty z pobliskiego lotniska, ale co tam: wakacje-podróż i wolność, to się liczy, a nie jakieś tam mało istotne szczegóły. W nocy leje. Rano wyjeżdżamy ze Siewierza i mijamy gigantyczne kominy w Dąbrowie Górniczej.
Trochę tutaj błądzimy, ale łapiemy kierunek i docieramy do Kluczy pierwszego pola widokowego na Pustynię Błędowską. Pustyni już nie ma spóźniliśmy się niestety o kilkanaście lat. Jest za to sosnowy las i porywisty wiatr.
Dobra jedziemy na kolejny punkt widokowy w Chechle. Tutaj niespodzianka jest nawet pustynny piasek i jakieś bunkry. Miejscowość Błędów przejeżdżamy dla samej nazwy.
Kręty wjazd do Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Zatrzymujemy się obok pierwszych skałek „Świnuszka” 488 m n.p.m., które przypominają ogromną purchawicę.
Przed nami fantastyczne ruiny Zamku Ogrodzienieckiego, robią wrażenie.
Zwiedzamy zamek z dziesiątkami krużganków, a w zamkowej gospodzie zjadamy ciepłą strawę i jedziemy w stronę Chęcin.
Po drodze zwiedzamy Gród Birów. Dosyć ponury położony na wzniesieniu otoczony wysoką palisadą.
Busik obrał kierunek Kielce. Zbliża się wieczór jesteśmy głodni.
Wjazd do Kielc to okropność, szukamy jakiegoś hipermarketu. Po 10 km dojechaliśmy do Lidla. Zakupy na maksa. Teraz trudniejsza część programu – poszukiwanie noclegu. W samych Kielcach, zapomnij.
Zawracamy w kierunku Chęcin, nie ma nic. W Chęcinach objechaliśmy całe miasteczko i trafiliśmy na schronisko młodzieżowe. Zakwaterowaliśmy Aśkę i Piotrka w schronisku, a sami koczujemy w busiku na parkingu przed schroniskiem.
Jest noc, nie pada wybieramy się na spacer i podziwiamy oświetlone nocą wieże zamku w Chęcinach. O 22.00 cisza nocna. Młodzież rozrabia w schronisku.
To był raczej Internat w Chęcinach.biurokracja pełna gębą. Ale z pokoju był widok na te wieże checinskie więc nieźle. i gorący prysznic…raj
Działo się.