01 lipca 2011 r. Godzina 16.00 – Ruszamy do Dolska.
Późnym wieczorem docieramy do miasta róż i kóz czyli Dolska. Zgodnie z umieszczonym przy głównej drodze zardzewiałym kierunkowskazem jedziemy wzdłuż Jeziora Dolskiego Wielkiego do byłego OSIRu.
I tutaj nadzwyczajne odkrycie. Ośrodek położony jest na końcu piaszczystej drogi z infrastrukturą z epoki funduszu wczasów pracowniczych, ale bardzo dobrze zachowaną, pięknie utrzymany teren, trawka przystrzyżona, plaża, pomost. Parkujemy Busika. Podłączamy do prądu. Jako pierwsi i jedyni biwakowicze w tym dniu otrzymujemy od Pana Zenka – Kierownika Ośrodka, w formie pogadanki dokładną informację o Dolsku, okolicach i ośrodku. Niesamowicie pozytywny, oddany temu miejscu człowiek. Na terenie ośrodka jest łazienka i WC.
Wieczorem jesteśmy nareszcie sami, do późnej nocy siedzimy na rozkołysanym na wodzie pomoście, jak na tratwie. W ośrodku zapalają się stare żółte lampy, a ich światła odbijają się w jeziorze. Cisza. Cudna spokojna noc. Rano kąpiel w łaźni – Pan Zenek wcześniej napalił w piecu i zagrzał wodę. Zaczyna padać ale to standard. Przez cały tydzień świeci słońce a w sobotę i niedzielę pada. Żegnamy się z Panem Zenkiem i ruszamy w dalszą drogę.
Zatrzymujemy się jeszcze przy kościele Św. Wawrzyńca położonym na wzniesieniu przy samym jeziorze wśród łanów złotych zbóż. Kościół bardzo osobliwy otwierany raz w roku 10 VIII na święto jego patrona. W Dolsku robimy rundę wokół ryneczku z pomnikiem kozy z różą w pysku. Ciekawa historia z tymi kozami, uratowały mieszkańców Dolska od głodu.