Na biegówki czas. Śnieg trochę mokry, klei się do nart. W lesie jest tak bajecznie .
Czyżby były to ślady wilka !! W czerwonej kurtce przypominam “czerwonego kapturka” 🙂
Takie białe szaleństwo tylko dla nas. Wokół żywego ducha. I cisza.
Kawałek szusowaliśmy wzdłuż drogi asfaltowej do Gardzina.
W tym miejscu nastapiło ogólne zmęczenie materiału ludzkiego mojego 🙂 Zarządziłam odwrót. GS wybrał inną drogę powrotną. I jego słynne jeszcze 100 m ( dla wtajemniczonych, którzy padli ofiarą 100 m).
dalej już prosto do cieplutkiego domku w lesie. Około 6 km za nami. Śnieg w zachodniopomorskim nas zaskoczył bardzo pozytywnie.