18.09.2018 r. Raniutko wyjeżdżamy z sennych Birsztan i jedziemy dalej,  bocznymi drogami w kierunku Trok.

Właściwie jesteśmy sami na drodze. Mijamy opustoszałe drewniane domostwa – ale przecież ktoś musi  w nich mieszkać bo w pobliżu pasą się krowy, a na podwórkach widzimy nowe zachodnie samochody. Tuż przy drodze, w kukurydzy stała dziwna kolekcję rzeźb ułożonych z kamieni.

Na podwórzu właściciel obrabiał kolejne kamienie. Przy innych domach w tej wiosce też były ułożone kamienie.

Kolejny przystanek zrobiliśmy nad jeziorem. Zjazd na parking asfaltową drogą.

Tern dla pojazdów odgrodzony od jeziora niskimi słupkami, czyste tojki, jakieś drewniane wiatki, drewniany plac zabaw, ładne dwa pomosty.

Czysto i wykoszone. Przylegający lasek też czysty. Robimy krótki postój na śniadanie i kąpiel w czystym jeziorze.

Gdzie my przyjechaliśmy? Żeby tak nawet małego papierka nie było nigdzie wokół. Oczywiście zero ludzi tylko my. Wjeżdżamy do Trok  miasta dla duszy i ciała. Ta litewska reklama pięknie położonego wśród lasów i jezior uzdrowiska nie kłamie.  Żaglówki, łodzie, kafejki, stoiska z pamiątkami wszystko dostępne.

Zaparkowaliśmy i drewnianym mostem przeszliśmy do Zamku i Muzeum na wyspie.

Trochę większy ruch, wycieczki, turyści, ale jeszcze nie uciążliwy.

Zamek to dawna siedziba władców Wielkiego Księstwa Litewskiego. W latach 1950 – 1987 rekonstruowany i całkowicie odtworzony.

Wygląda okazale.

Bardzo ciekawe Muzeum Sztuki Stosowanej przedstawia różności: fajki, meble, zegarki, pieczątki, wyroby ze szkła i porcelany. Miejsce warte odwiedzenia.

Spacerkiem wzdłuż jeziora przeszliśmy na starówkę i ul. Karaimską, którą od ponad 600 lat zamieszkują Karaimi pochodzenia tureckiego.

Sprowadził ich do Trok Wielki Książę Witold. Mieszkają w drewnianych domkach, w których charakterystyczną jest ściana frontowa, która ma trzy duże okna: jedno dla Boga, drugie dla Witolda i trzecie dla domowników.

Na tej ulicy w restauracji prowadzonej przez Karaimów zjedliśmy pyszne kybyny. Duże pieczone pierożki nadziewane baraniną, wołowiną, kurczakiem, kapustą lub szpinakiem.

Posileni ruszyliśmy w kierunku Wilna z nadzieją znalezienia miejsca na nocleg.

5 km za Trokami trafiliśmy na Wzgórze Aniołów powstałe w 2010 r. w celu uczczenia tysiąclecia imienia Litwy.

Na wzgórzu stoi obecnie ponad 40 ogromnych rzeźb aniołów wykonanych z dębu. Niby mają symbolizować wartości chrześcijańskie, ale jednak mnóstwo na nich symboli pogańskich.

Anioły są stawiane przez osoby prywatne, organizacje, przedsiębiorstwa.

Ludzie przynoszą dziesiątki małych aniołków i wieszają je na wyznaczonych metalowych stojakach. Oczywiście my też “coś” zawiesiliśmy.

Miejsce to rozrasta się dzięki ludziom. Zmienia się z dnia na dzień. Magia.

Na noc zatrzymaliśmy się na parkingu nad jeziorem z widokiem na Zamek w Trokach. W oddali widać balon. Balony, anioły  i punkty widokowe są wszędzie 🙂

Cóż o czystych tojkach, wykoszonym terenie do samego jeziora i braku śmieci szkoda wspominać.

Litwini kochają przyrodę, szanują ziemię, drzewa, wodę i kamienie. To takie proste.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.