21.06.2018 r. W samo południe prowadzeni przez złośliwą nawigację,ruszyliśmy na skróty do Pęczniewa.

Mijamy pola zeschniętych buraków i wysuszonej kukurydzy, na drzewach i łąkach wczesna jesień. Tylko pięknie przyozdobione sztucznymi kwiatami i kolorowymi wstążkami przydrożne kapliczki i krzyże świadczą, że dopiero było Boże Ciało.

Po długiej męczącej drodze dojechaliśmy do zapory na Warcie, która rozlała się tutaj w ogromne Jeziorsko.

Najpierw jedziemy do Księżych Młynów. Nie można jednak zjechać nad samą Wartę, zawracamy i jedziemy do Pęczniewa.

Przyznaję Pęczniew to był mój bardzo głupi pomysł.  Niby wszystko ok. miejsce nad wodą, drzewa, piasek, dużo piasku. Podeszłam do brzegu i aż mnie odrzuciło. Woda była jaskrawo zielona, gęsta, śmierdząca. Zawracamy.

Niestety busik zakopał się, zarył w piachu. GS walczył wyciągarką ręczną ja odkopywałam piach z pod kół  zardzewiałym znakiem zakazu wjazdu. Upał niemiłosierny my walczymy, popsuła się wyciągarka tzn rozleciała się. Znak służył za łopatę, busik został odkopany i wypchany wyjechał.

Uciekliśmy czym prędzej z Pęczniewa na drugi brzeg do Jeziorska. Jest tam Camping Rafa, którego nie polecamy.

O dwa wjazdy bliżej wjechaliśmy na elegancką dziką plażę z czystą wodą.

Pomimo oporu czy to zielone nie przypłynęło za nami wskoczyliśmy do wody i zmyliśmy cały piach z Pęczniewa. Wieczór idealny,ciepły z winem i księżycem w tle.

21.06,2018 r. O rany ale gorąco. Obudził nas piękny wschód słońca, ognista kula wynurzyła się wprost z wody.

Kormorany w setkach egzemplarzy wystartowały z wyspy na wodę. Spędzamy leniwe przedpołudnie nad jeziorem i w jeziorze obserwując mewy, rybitwy, cytrynki i ważki.

O 1 w samo upalne południe ruszyliśmy do Łodzi, od której dzieliło nas zaledwie 120 km. Krótki postój na obiad w Błaszkach w zajeździe “Pod strusiem”. I  prosto do łodzi na Stawy Jana naszego miejsca postoju na czas Fotofestiwalu.

Już od bramy wjazdowej zauważyliśmy, że coś jest nie tak. Miało być ustronnie, cicho jak zawsze na Stawach Jana. A przywitało nas 9 ogromnych przyczep campingowych + samochody + kupa dzieciaków. Wszyscy ci rozwrzeszczani Irlandczycy zaparkowali byle jak, gdzie popadnie. Jedna mała łazienka dla całego tłumu. Cudem znalazło się dla nas miejsce i tylko dlatego, że jesteśmy stałymi bywalcami.

Ogarnęliśmy busika i ruszyliśmy na ul. Tymienieckiego do Art Inkubatora na rozpoczęcie Fotofestiwalu.

Temat przewodni to “Bliżej natury”. Wystawy piękne, ale jak to na otwarciu pełno ludzi rozgadanych, przyjdziemy tutaj jutro.

Późny wieczór w Łodzi nie zachęcał do spaceru bo temperatura z 30 stopni spadła do 18 i wiało paskudnie.

Wracamy tramwajem na Kurczaki i Stawy Jana. Irlandczycy koczują. Jest chłodno więc siedzą w przyczepach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.