Chorwacja – Istria

Późnym wieczorem dojechaliśmy do Słowenii i tutaj nasza nawigacja zwariowała. Poprowadziła nas bocznymi drogami w górę, nad przepaściami do jakiegoś zapominanego przejścia granicznego. Ciemna noc, w dole rozświetlone miasto i czarne morze, a my gdzieś na jakimś szczycie nie wiadomo gdzie.

Przejechaliśmy niby granicę i wjechaliśmy do Chorwacji, ale tak bardziej umownie. Potem nastąpił karkołomny zjazd busikiem nad morze.

Dalej już, klucząc polnymi drogami dotarliśmy nocą, grubo po 23 do Vrsar. Camping zamknięty, nocowaliśmy obok na parkingu pod czujnym okiem kamery.

Raniutko zjadamy śniadanie z żelaznych zapasów tzn. eternitowy chleb i paprykarz szczeciński. Wokół żywego ducha.

Według naszych wyprawowych założeń mamy dotrzeć nad Kanał Limski.

O dziwo nawigacji udało się nas tam doprowadzić. Znaleźliśmy super punkt widokowy obok starej opuszczonej dyskoteki.

Widok na kanał z wysokiego brzegu, fakt ciekawy, ale bardziej interesująca była ta dyskoteka jeszcze z czasów gdy była Jugosławia.

Ostry zjazd do portu. Cisza, brak ludzi, piękny słoneczny poranek, pijemy kawę.

Ruszamy do Puli omijając polne drogi.

Przed Pulą zjazd do Fazany ciekawego miasteczka portowego, z którego można dopłynąć na wyspę Brijun to dawne letnisko Tito.

My zjadamy lody i odpoczywamy w porcie.

W Puli zatrzymujemy się obok Campingu Stoja, już tu kiedyś byliśmy.

23 września zaliczamy pierwszą kąpiel w Adriatyku. Udało nam się całkiem niewinnie skorzystać z prysznica na campingu.

Pełen luz, ruszamy wzdłuż linii brzegowej do Rijeki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.