Na Wenecję przeznaczyliśmy tylko 2 dni, w końcu przed nami daleka droga.
W sobotę rano ruszamy na pierwszą wystawę do Arsenału.
W Wenecji tłumy, przebijamy się przez ludzi. Dotarliśmy z zadyszką na wystawy.
Z upragnionymi biletami w ręce zaczynamy zwiedzanie Pałacu Sztuki taki jest motyw przewodni tegorocznego bienale.
Dużo zdjęć, obrazów. Makieta Wenecji zanurzająca się w wodzie, instalacja z wypchanych koni, psychodeliczne postacie ludzi, zwierząt i jakiś stworów.
Jak zawsze perfekcyjnie dopracowane wystawy wkomponowane w przestrzeń ogromnego Arsenału.
Wieczorem idziemy na nasz ulubiony plac, na pizzę i wino z kartonu.
W niedziele trochę zaspaliśmy i zwiedzanie Giardini rozpoczęliśmy o 11.
Podobnie jak w Arsenale pomieszanie sztuki współczesnej z klasyczną. Niby miał być Pałac Sztuki w motywie przewodnim, a wdarł się lekki chaos.
O 17 mamy opuścić camping, wracamy z dużym niedosytem bo jednak biennale nie da się na szybko w 2 dni, trzeba dać sobie czas, dużo czasu żeby wszystko przemyśleć. Busik spakowany. Wieczorem ruszamy w kierunku Istrii.