Czyż może być coś piękniejszego niż poranek w takim miejscu 🙂 Zbieramy się powoli.
Idziemy jeszcze popływać. I w tym momencie orientuję się, że nie mam jednego klapka. Ukradł go w nocy pies. Przy śniadaniu ukradł nam plastykową łyżkę.
Siedzi z tą łyżką zadowolony w krzakach. No cóż idę szukać klapka, wbrew pozorom to ważne obuwie w czasie podróży, wręcz niezbędne. Właściciel psa pokazał mi całą reklamówkę ukradzionych przez jego psa pojedynczych klapek. Mojego nie było 🙂 Trudno. Albańczyk okazał się towarzyski wypił z nami kawę.
Przed wyjazdem idziemy jeszcze nad wodospad. Drób towarzyszy nam przez cały czas.
To jeden z największych i najpiękniejszych wodospadów w Czarnogórze. Znajduje się on w Górach Durmitor, które otaczają miasto Podgorica. Jedziemy właśnie w te góry na granicę z Albanią. W mieście robimy szybkie zakupy w centrum handlowym. Do przejścia granicznego mamy niedaleko.
Przeprawy celne przeszły gładko. Jesteśmy w Albanii. Rozpoczynamy III Etap naszej wyprawy. W 1946 na czele Albanii stanął Enver Hodża miał władzę absolutną przez dekady. Albania z roku na rok stawała się coraz bardziej zamkniętym państwem. . Drogi były wąskie, kręte i dziurawe. Wszechobecna bieda niszczyła powoli ten kraj.
Szaleństwo dyktatora skupiło się na budowie około 600 tys. betonowych bunkrów. Każdy musiał mieć swój bunkier. Koszt budowy jednego bunkra równał się kosztowi budowy jednego mieszkania. Tak pokrótce wyglądała historia kraju, który mamy zamiar przejechać. Byliśmy tutaj w 2013 r. Nasza pierwsza wyprawa na Bałkany. Albania wydawała nam się wtedy bardzo dzika, niezrównoważona, niebezpieczna. Byliśmy mocno zestresowani drogą przez ten kraj, Po prostu przejechaliśmy Albanię w jeden dzień. Dzisiaj to zupełnie inny kraj no i mamy Buchankę. Ale po kolei.
Po przekroczeniu granicy jedziemy kawałek drogą SH1 dojeżdżamy do sporego ronda i z niego zjeżdżamy prosto na słynną drogę SH20 zwaną również „Drogą do Vermosh” prowadzi ona przez Góry Przeklęte dzikie i nie do zdobycia. Zobaczymy co na to Buchanka.
Dzisiaj droga SH20 jest w całości asfaltowa, co dla wielu turystów zwiększa jej atrakcyjność. Pogodę mamy słoneczną.
Powoli wspinamy się na wysokość 2694 m.n.p.m. na przełęcz Leqet e Hotit.
Znajduje się tu punkt widokowy, z którego rozpościera się panorama na strzeliste góry i doliny.
Na punkcie widokowym spotykamy grupę wycieczkową z Polakami. Jadą białym busem w kilka osób. Są też motocykliści.
Nikt nie może oprzeć się urokowi Buchanki 🙂 Jest tak brzydka, że aż piękna.
Zjeżdżamy w dół serpentynami. Jest moc w tej drodze.
Mijamy kolejne wioski. Sporo zwierząt gospodarskich chodzi po drodze.
Konie, krowy, owce, świnie.
Tak sobie hasają po tym nowiutkim asfalcie. Nie widać pasterzy. I nie mam pojęcia co te zwierzaki jedzą. Wokół tylko same kamienie.
W maleńkiej wiosce spotykamy naszych nowych znajomych z przełęczy. Decydujemy się na wspólną z nimi wycieczkę do źródła. Prowadzi do niego kamienista droga pod górę.
Źródełko okazało się nie lada atrakcją. Kąpiemy się w zimnej, szmaragdowej i czystej wodzie. Jedziemy kawałek dalej i zatrzymujemy się przy rzece.
Robimy kawę i kanapki.
Każdy kawałek tej drogi jest zachwycający, nie sposób opisać całej.
Dojeżdżamy do granicy z Czarnogórą.
W miejscowości Plav, po wielu poszukiwaniach, zatrzymujemy się na wybranym Campingu na noc.
Przy dobrej kolacji i piwie gdzieś rzuceni na brzeg jeziora w Górach Dynarskich podsumowujemy II Etap naszej wyprawy. Miejscami było ciężko. Deszcz i burze, nieznośne upały. Ale udało nam się zobaczyć cztery świątynie różnych religii i kultur. Przejechaliśmy Góry Dynarskie z dala od głównych szlaków turystycznych. Jutro chcemy dojechać do Kosowa. Ciekawe czy nam się uda?