19.03.2023 Niedziela – ciepły wiosenny dzień. Zaplanowaliśmy na dzisiaj wyprawę do grodzisk średniowiecznych 🙂

Mijamy Łobez i skręcamy z krajówki w kierunku Bonina. To stara wieś założona przez ród von Borck w 1285 r. Ukryta w lesie i znana z hodowli ogierów.

Działa tu kilka prywatnych ośrodków konnych.

W Boninie odnajdujemy ślady Borcków na starym cmentarzu z pozostałościami po nagrobkach.

Zatrzymujemy się przy neogotyckim kościele położonym w centrum wsi na wzniesieniu.

Droga przez las do Węgorska zaskoczyła nas totalnie. Lasy Państwowe zrobiły szeroki utwardzony trakt.

Gorzej wyglądała wątpliwej urody ozdoba przy drodze. Również dzieło LP. Spory głaz narzutowy, a na nim dwie solidne plastykowe tablice o Wojtyle. Całkowicie zasłoniły głaz 🙂

Wjeżdżamy do Węgorska. Mijamy kilka chat położonych przy piaszczystej drodze, drewniane płoty.

A nad rzeką Brzeźnicka Węgorza stary zabytkowy młyn napędzany siłownią wodną.

Do dziś zachowała się turbina wodna. Brzegi wartko płynącej rzeki porastają śnieżyczki. Sielski obrazek. Przy młynie do lat siedemdziesiątych XX w. funkcjonowała węgornia, czyli pułapka na węgorze.

Z Węgorska piaszczystą drogą jedziemy do Brzeźniaka gdzie odkryto wiele osad i miejsc pochówków z wczesnego średniowiecza.

W niewielkiej odległości od wsi znajdują się wykopy i nasypy budowanej przez Niemców w latach 1939-41 autostrady Berlin-Królewiec.

Autostrada zasadniczo porośnięta jest drzewami, ale widać jej zarys i współczesną trasę wyjeżdżoną na niej przez auta 4×4.

My skręcamy w bagnistą drogę i żółtym szlakiem dojeżdżamy do Grodziska w Brzeźniaku– położonego około 1,5 km od wsi nad jeziorem o tej samej nazwie. Przed 1945 rokiem grodzisko to nosiło nazwę “Alte-Schanze”, czyli “Stary Szaniec”.

Przez gęste zarośla wjechaliśmy na półwysep, na którym położone jest grodzisko. Wysokie, 6-metrowe wały są doskonale zachowane. Przeprowadzone w 1961 roku, badania datowały powstanie grodziska na IX-X wiek. Miejsce zapomniane, opuszczone, ale niesamowite – pełne energii.

Wracamy tą samą drogą wzdłuż jeziora na trakt leśny.

Mijamy rzeczkę Brzeźnicę

i kapliczkę przydrożną

Przed nami czynny wiadukt kolejowy i opuszczona wieś Brzeźnica.
Jest w niej coś niepokojącego, a mianowicie to, że nikt tam już nie mieszka. Pozostały tylko domy i kościół

Rozpoczynamy eksplorację od Kościoła p.w. Matki Bożej Królowej Polski z XVIII wieku. Położony na wzgórzu Kościół jest niczym nie zabezpieczony.

Okna powybijane, drzwi otwarte. Wnętrze pozbawione wyposażenia (barokowy ołtarz oraz posąg anioła przeniesiono do Węgorzyna).

Porozbijane ławki, konfesjonał i ogólnie ruina.

GS wchodzi na drewnianą dzwonnicę.

Wokół kościoła stary cmentarz poniemiecki. Zaniedbany i zniszczony.

Przy kościele biegną czynne tory do Drawska .

Schodzę ze wzgórza na dół i nie mogę uwierzyć, że jeszcze w 2013 r. kościół był cały. Wieś to ulicówka, czyli miejscowość położona wzdłuż głównej ulicy o niskiej, głównie parterowej zabudowie. W 1866 roku wieś liczyła 52 mieszkańców (25 domów), a folwark – 92 mieszkańców. Miejscowość stanowiła własność rodu von Borck, a wcześniej Wedlów. Po II wojnie światowej funkcjonował tutaj PGR. Znajdowała się tu również szkoła.

Idę do dużego folwarcznego budynku z czerwonej cegły rok budowy 1869. Mieściły się tutaj całkiem jeszcze niedawno mieszkania pracowników PGR- u.

Dzisiaj powyrywane są drzwi i okna.

Wielkie wysypisko śmieci wewnątrz.

Idziemy do zabudowań gospodarczych dawnego folwarku – wewnątrz urządzono spalarnię plastikowych pozostałości po autach.

Dalej dwa domy tuż po remoncie,

w środku leżą materiały budowlane.

Domy zdewastowane w takim stopniu, że nadają się tylko do wyburzenia. A przecież przetrwały co najmniej dwie wojny. Co jest w tych ludziach. Zdziczenie absolutne.

Opuszczamy, opuszczoną wioskę.

Wokół przepiękny krajobraz: pofałdowane pola, szumiące trawy w oddali jezioro. Polna droga prowadzi nas do pozostałości po młynie Kołatka.

W pobliżu tablicy informacyjnej trzeba przekroczyć rzekę i skierować się w górę ok 200m do kolejnych ruin młyna.

Do pokonania mamy piękny wąwóz z szumiącą i rwącą rzeką. Bardzo krótki, ale specyficzny odcinek rzeki, bo sprawia wrażenie górskiego potoku 🙂 ma szybki i rwący nurt, kamieniste dno i duży spadek. Dobra jedziemy raz kozie śmierć. No i były mega wrażenia. Całe koła w wodzie i ten szybki nurt.

Ostry wjazd pod górę w rwącym potoku

i ruiny młyna znacznie większe. Wokół siedlisko śnieżyczek.

Obok nas przeszła, prowadząc rowery w błocie, wyprawa rowerowa “Rowerem na Tropie Bifurkacja & Kaptaż”. Bardzo dzielni ludzie.

Teren był naprawdę trudny.

Ale to nie koniec niespodzianek 🙂 Wąwóz ciągnie się dalej błotnistą drogą.

Mijamy jezioro i wjeżdżamy do Ginawy.

Na środku wielki PGR-owski folwark, ruiny starego dworu, a właściwie kupa kamieni zarośniętych krzakami

wyremontowany stary kościół na wzniesieniu.

Obok kościoła trzy metalowe krzyże.

Wracamy na czarny szlak prowadzący nas do leśniczówki i Grodziska w Ginawie. .

Porośnięte lasem grodzisko miało pierwotnie owalny kształt. Wysokość drewniano-ziemnego wału wahała się w przedziale 5 do 7 metrów, a obwód wałów wynosił 450 metrów. Grodzisko to zostało najprawdopodobniej zbudowane w VIII wieku przez zamieszkujące ten teren pomorskie plemię.

GS zdobywa grodzisko, a ja asekuracyjnie robię zdjęcia na dole. Dobrze, że nie ma liści to cokolwiek widać.

Mijamy jezioro Dubie i cały czas wzdłuż torów w błocie dojeżdżamy do Łobzowa.

Praktycznie osady już nie ma. Pozostały tylko dwie zniszczone murowane altanki i na wzniesieniu ruiny po gospodarstwie z 1866 r.

Gospodarstwo nazywało się Henkenhaben.

Po ilości kamiennych fundamentów można przypuszczać, że był to spory niemiecki folwark.

Dalsza wyprawa wzdłuż torów do Wiwiecka okazała się bardzo atrakcyjna. Z bardzo wysokiej skarpy widać dwa torowiska, mijamy jeziorka

niestety drogę przeciął nam rów z wodą i zwalone drzewo.

Zawracamy i pofałdowanymi polami dojeżdżamy do Wiewiecka.

W centrum wsi na sporym placu i ku naszemu zaskoczeniu dość schludnie zagospodarowanemu stoją: tablica informacyjna o miejscowości,

pomnik damy,

czerwona figurka Matki Boskiej

głaz upamiętniający JP II.

i stary cmentarz porośnięty przebiśniegami.

Przy starej drodze do Brzeźnicy bez trudu odnajdujemy mury dawnego zakładu produkującego tłuczeń z głazów narzutowych dla potrzeb kolei.

Ciekawe miejsce. To potężna ceglana budowla. Niedaleko zakładu biegło torowisko kolei gospodarczej. Tory przechodziły przez Węgorzyno, Łobez do Storkowa.

Niespodziewanie mija nas ta sama wyprawa rowerowa spotkana przy młynie Kołatka. Jadąc czarnym szlakiem musieli przenieść rowery przez torowisko. Twardziele 🙂

My pojechaliśmy dalej do Grodziska w Wiewiecku położonego w odległości 200 m od linii kolejowej.

Grodzisko jest jedną z najwyższych wyniosłości terenowych w okolicy, jego wysokość wynosi 144,8 m. Położona ponad lasem twierdza została zbudowana najprawdopodobniej w IX wieku. W trakcie badań na grodzisku odkryto znaczną ilość fragmentów naczyń ceramicznych i kości zwierzęcych. Niestety jest bardzo zarośnięte krzewami i drzewami i trudno ogarnąć wzrokiem jego wielkość.

Pojechaliśmy dalej tą samą drogą z nadzieją, że i nam uda się przejechać wzdłuż torów prosto do Brzeźnicy. Zwalone drzewo popsuło nasze plany, zawróciliśmy do Wiewiecka

i dalej asfaltem do Brzeźniaka.

W tym miejscu zakończyła się nasza wyprawa do grodzisk wczesnośredniowiecznych. Trzy grodziska udało nam się odszukać. Najładniejsze i najmniej dostępne jest to w Brzeźniaku. Przejechaliśmy przez piękny, nielicznie zamieszkały teren powiatu łobeskiego. Przez miejsca zapomniane, opuszczone i co tu kryć w większości zaniedbane.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.