23.09.2024r. Dzień dwudziesty pierwszy.

Wściekłe pianie koguta zerwało nas na równe nogi. Jako jedni z ostatnich opuszczamy ten fantastyczny camping. Jeden z 3 najlepszych w Bułgarii. Jedziemy do kolejnej atrakcji turystycznej tuż przed granicą z Rumunią.

Widin w czasach rzymskich był jednym z elementów szlaku handlowego.

W średniowieczu na dawnych fortyfikacjach wzniesiono solidną twierdzę. Przez setki lat upadały królestwa, wybuchały wojny, zmieniali się władcy. Sam Widyń przechodził z rąk do rąk, a twierdza trwała, nie uległa żadnej nacierającej armii. Nikomu!

Nie do zdobycia.

Kiedy wjechaliśmy na parking widok potężnej kamiennej twierdzy zrobił na nas ogromne wrażenie. Jest spora.

Dziesiątki turystów dzielnie zdobywało te mury razem z nami. A było co zdobywać. Na terenie twierdzy znajduje się osiem wież obronnych. Wąziutkie schody prowadzą do tych wież i innych ponurych pomieszczeń. Wszechobecny wyślizgany bruk skutecznie utrudnia w miarę bezpieczne przemieszczanie się. A można wejść dosłownie wszędzie gdzie kto chce.

Fosa wokół twierdzy ma 4 m głębokości i około 6 m szerokości.

Twierdza położona jest na wysokim brzegu Dunaju.

Widzimy w oddali most, którym za chwilę dojedziemy do Rumunii.

Most przez, który właśnie przejeżdżamy jest drugim mostem jaki znajduje się na 400 km odcinku granicy Bułgarsko – Rumuńskiej na Dunaju. Jest jeszcze prom, którym płynęliśmy w 2013 r. Bułgaria za nami,

Wjeżdżamy do Rumunii. I od razu zauważyliśmy brak śmieci na poboczach.

Mijane wioski są czyste wszędzie dookoła trwają remonty.

Przywracany jest stary charakter zabudowy wiosek. Dom w dom zdobią je duże kolorowe bramy i mozaikowe ozdoby. Coś się zmieniło nawet w samym wyglądzie mieszkańców.

Są bardziej kolorowi, zniknęła czerń ubrań, zniknęły wypchane reklamówki i taczki z chrustem. W najbliższym Lidlu, gdzie robiliśmy zakupy okazało się że wszystkie butelki są kaucjowane. Oddajesz w automacie i dostajesz kwitek. Nie ma śmieci 🙂 Takie proste, a nie do pomylenia w Polsce.

Dojechaliśmy do przełomu Dunaju na granicy pomiędzy Rumunią a Serbią.

W miejscu tym rzeka przeciska się między Karpatami a Górami Wschodnioserbskimi. Jedna z piękniejszych tras jaką mieliśmy okazję przejechać.

Mijamy zaporę. W latach 1964-72 zbudowano tutaj zaporę wraz z hydroelektrownią. Woda, która spiętrzyła się na tym terenie, tworzy olbrzymie rozlewisko. Przełom Dunaju jest częścią Parku Przyrody „Żelazne Wrota I”, rozciągającego się wzdłuż największego i najstarszego kanionu rzeki w Europie.

Na wysokości miejscowości Orszowa skręciliśmy na drogę E70 w kierunku Lugoj. Po drodze robimy sobie przerwę na kawę i odpoczynek. Szukamy przy okazji miejsca na nocleg. I tak trafiliśmy do Buzias.

Miasto było kiedyś bardzo znanym uzdrowiskiem. W 1948 r. uzdrowisko zostało znacjonalizowane. Choć nadal sławne, stopniowo podupadło, zwłaszcza po 1989 r. Większość willi i obiektów uzdrowiskowych została zniszczona, a dziś w mieście nie ma prawie nic do roboty ani do zobaczenia.

Zgodnie ze wskazówkami nawigacji trafiliśmy na mały kamping położony na wzniesieniu w ogródku przy domu właściciela.

Super miejscówka ze wszystkimi wygodami. W nocy przyszedł do nas gospodarz i uraczył nas rakiją. Ja nie piłam. GS nie mógł odmówić. Ponadto po jego wizycie musieliśmy zejść do miasta do bankomatu po pieniądze za camping. Nawet było fajnie. Pobraliśmy rumuńskie leje i wracając wstąpiliśmy do marketu. I to był kolejny błąd. Jakoś wróciliśmy nawet nie błądząc. Pozwiedzaliśmy trochę okolicę. Noc była gorąca, cały czas szczekały psy i ktoś jeździł w kółko na motorze. To była szczególna noc. Może nie magiczna, ale z pewnością do zapamiętania 🙂

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.