19.09.2024r. Dzień siedemnasty. .

7.30 rano. Pobudka w Grecji. Dosyć ciepło jak na tak wysoko położone miejsce.

Pod busem spał mały kotek i teraz czeka na śniadanie. Bałkany to nieustający problem z bezdomnymi zwierzętami.

Koty raczej są skryte i tak ich nie widać, ale psy jeden za drugim włóczą się po drogach Przyjechała terenówka, zatrzymała się z dala.

Robimy sobie śniadanie i w drogę. Kierowca z terenówki też ruszył na dół do miasta.

Mijamy wiele przydrożnych kolorowych kapliczek z lampkami oliwnymi w środku.

Dojeżdżamy do granicy z Bułgarią.

Koszmar 1 h postoju w upale. Są dwie kolejki jedną tzn. naszą kontrolują dwukrotnie, drugą w ogóle. Bałagan straszny.

Wjeżdżamy do Bułgarii. Mamy dosłownie jeszcze tylko kilkanaście km do Rupite. Na dno wulkanu.

W 1994 roku powstał tutaj Kompleks Wanga, który niemalże od początku swego istnienia funkcjonuje jako ośrodek duchowości prawosławnej i ludowej.

To centrum tradycyjnego kultu bułgarskiej jasnowidzki – Baby Wangi. Byliśmy tutaj w 2013 r. podczas naszej 1 wyprawy po Bałkanach czerwonym busikiem. Wtedy trudno nam było znaleźć to miejsce, położone gdzieś na uboczu głównej drogi. Jak wiele się zmieniło od tego czasu – wprost trudno uwierzyć.

Przy kompleksie zorganizował się dziki camping. Pełen w tej chwili kamperów, osobówek, namiotów. Parkujemy i my.

Obok cerkwi tuż za płotem budują wielki hotel.

Ale najdziwniej wyglądali ludzie w szlafrokach i kąpielówkach, gromadnie schodzący do niecek z parującym błotem.

My też wskoczyliśmy w kostiumy i z ręczniczkami gnamy do tego błocka. Im bliżej źródła bijącego z otchłani wulkanu tym gorętsza woda, ukrop!!

Woda nie śmierdzi żadną siarką jest bezzapachowa i bardzo czysta, błoto na dnie białe.

Żeby trochę ją schłodzić ludzie poprowadzili od źródła rowki do oddalonych niecek. I w tych naturalnych basenach jest cudowna, ciepła chwilami gorąca woda. Raj. Moczymy się aż miło.

W Grecji w lesie sosnowym znalazłam ogromnego arbuza, dziwne ale prawdziwe 🙂 Został biedaczek porzucony. Po wyparzeniu się błocku zjadamy ten przepyszny, słodki, soczysty owoc. Połowę schowaliśmy do lodówki na śniadanie.

Idziemy po południu na spacer do Kompleksu Baby Wang.

Tutaj nic się nie zmieniło oprócz widoku na ten hotel.

Wszystko jest po staremu. Park i zadbane rośliny. Cisza, spokój, medytacje. Zatrzymane w czasie.

Gorące strumyki przepływają przy zadbanych ścieżkach, wpływają do stawów z żółwiami.

Rzeźba Baby Wang wita nas na samym początku spaceru.

Zwiedzamy cerkiew. Niedostępną dla nas w 2013 r.

Odwiedzamy grób Baby Wangi.

Nieopodal stoi jej skromny domek z ławeczką, na której przyjmowała swoich gości.
Kobieta była niewidoma i posługiwała się trudnym do zrozumienia dialektem macedońskim, ale mimo tego odwiedzały ją tysiące ludzi, aby dowiedzieć się, jaka czeka ich przyszłość. Wraz z licznymi odwiedzinami – szacuje się, że przyjęła około miliona osób – zyskała przydomek Baby Wangi.

Jeszcze czujemy obecność prorokini. Magię i siłę tego miejsca. Jak długo to przetrwa, czy stanie się jedynie atrakcją turystyczną z gorącymi źródłami. Oby nie. Wracamy niespiesznie do Buchanki, przy drodze pełno straganów z pamiątkami .

Kupujemy magnes i dzwoneczki.

Mają też w sprzedaży magnes z Putinem. Zostawiamy to bez komentarza. Noc upalna. Wokół na pustkowiu stoją kampery. Koczownicy na dnie wulkanu. Brakuje tylko ognisk. Bezdomne psy kręcą się wokół obozowiska ludzi. My patrzymy na zachód słońca. Robi się cicho.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.