Za nami długi męczący dzień. Wstaliśmy o wschodzie słońca. Było spokojnie.
Jedziemy przez krzaki do drogi asfaltowej i dalej drogą nr 81 do Łom.
Droga długa i nużąca.
Nie są to najbogatsze rejony Bułgarii.
Widać biedę, stagnację. Mijane miasta i wioski jakby zatrzymane w czasie.
W miejscowości Łom zjechaliśmy nad brzeg Dunaju.
Zatrzymaliśmy się w bardzo ładnym parku. Robimy kawę. Czujemy już zmęczenie materiału. Tyle emocji, wrażeń, obrazów do zapamiętania, a jeszcze kawał drogi przed nami.
Dunaj płynie szeroko, na drugim brzeg jest już Rumunia.
Ruszamy drogą wzdłuż Dunaju.
Nieciekawie dużo smieci i bieda.
Przed miejscowością Widin nagle zabłysła w nas nadzieja. W pobliżu jest kemping. Na mapie wyraźnie go widać.
Zjeżdżamy z głównej drogi na mocno dziurawą prowadzącą do Kempingu STARITE BOROVE.
Co za radość, nareszcie po tylu km. Przejechaniu całej Bułgarii z południa na północ znajdujemy to miejsce.
Jest kemping. Czysty, ładny, ze wszelkimi wygodami i pięknym lesistym otoczeniem.
Robimy pranie, kąpiemy się w ciepłej wodzie w ładnej łazience, jemy królewski obiad.
No po prostu raj na ziemi.
Mamy jeszcze siłę na krótki spacer po okolicy
i zaliczamy ruiny starego schroniska.
Piękny wieczór.
Za chwilę przekroczymy Dunaj wjedziemy do Rumunii. Kończymy naszą Bałkańską przygodę. Świat się zmienia w zastraszającym tempie, niestety nie jest to dobra zmiana dla nas ludzi. W tej chwili liczy się tylko pieniądz. Im więcej tym lepiej. Wszystko, dosłownie wszystko jest wycenione. Każda atrakcja turystycza zasypana jest plastikowym badziewiem. Coraz więcej i więcej. Kupuj, konsumuj nie myśl. Zasypiamy natychmiast.