14.09.2024. Dzień Dwunasty.

Po burzliwej i deszczowej nocy w Dolinę Theth zeszły białe chmury. Zrobiło się tajemniczo. Nic nie jest oczywiste zwłaszcza nasza droga powrotna, a jest tylko jedna pod górę i z góry 🙂

W nocy wyłączyli prąd w całym Teth i nie ma ciepłej wody. Z kąpieli nici.

Wyjeżdżamy z naszego campingu i z doliny. Na szczytach pokazał się śnieg.

Mijamy grupy turystów z plecakami, brnących w strugach deszczu. Sporo ich tu przyjechało rano tymi starymi busami.

Pniemy się pod górę zakręt za zakrętem. Nic nowego albo z góry albo pod górę innych dróg nie ma. Na przełęczy trochę się przejaśniło i robimy sobie kawę.

Wokół piękna panorama ze szczytami w słońcu i w chmurach.

Zjeżdżamy powoli do Szkódry. Tankujemy gaz na stacji z widokiem na ruiny Zamku Rozafa. Najstarsza część ruin pochodzi z czasów starożytnych, ale przeprowadzone przez polskich archeologów badania udowodniły, że jest to największa znana iliryjska twierdza w regionie.

Trochę nam żal opuszczać te góry nie zobaczywszy drugiej doliny w Valbone. Zapada szybka decyzja płyniemy do Valbone promem 🙂 Jest taka możliwość.

Nawigacja dostała wytyczne i ruszamy do Koman.

Skręcamy z głównej drogi na drogę SH25 do Koman

Jedziemy starą albańską drogą pełną dziur, kamieni

i niespodzianek w postaci zarwanego asfaltu.

Wokół góry, czerwone, skaliste. W dole towarzyszy nam przez całą drogę rzeka Drin, a właściwie wielkie jezioro.

Droga jest bardzo uciążliwa. Trzęsie nieziemsko, ale te widoki rekompensują wszystko.

Sięgające po horyzont szczyty gór, turkusowe wody rzeki, kręta droga dzika i mało dostępna.

Co chwilę mijamy jakiś maleńki biznes: przystanie, kawiarnie, campingi na kilka aut z widokiem na jezioro.

Dojeżdżamy do Koman, do tamy na rzece Drin. Wokół wręcz księżycowy krajobraz. Ogromna tama i elektrownia zbudowana na zboczu góry.

Przed nami tunel w skale pod tamą. Przejeżdżamy i po drugiej stronie tunelu wyjeżdżamy na plac z przystanią dla promów i łodzi. Mnóstwo ludzi się kręci wokół. Dowiadujemy się, że z promu nici już dzisiaj nie kursuje. Jest tylko jeden kurs na dzień. Jutro mamy być przed ósmą rano to może uda nam się jakoś wcisnąć na prom.

Wracamy i zatrzymujemy się niedaleko tamy na maleńkim parkingu przy kawiarni, który pełni rolę campingu.

Z nami nocuje kilka camperów, pewnie tez rano startują na prom.

Robimy krótką wycieczkę po miejscowości Koman, a właściwie po tym co z niej pozostało.

Wszystko wyburzone, przypuszczamy, że to było osiedle robotnicze dla pracowników budujących tamę.

Pozostał kościół, szkoła, i budynek strażników.

Wokół gruzy, śmieci, jakieś sklecone z byle czego budynki gospodarcze z kozami.

Duże stosy śmieci przywiezionych z spod tamy. Kłody drewna i wszystkiego innego co niesie ze sobą rzeka leżą gdzie popadnie.

W karzakach na skarpie zauważyliśmy wypasiony apartament z basenem na dachu. Co za skrajności.

Wracamy do Buchanki.

Jest wifi,

Są frytki i rakija. Całkiem przyzwoita łazienka z ciepłą wodą. Przedsiębiorczość Albańczyków i ich możliwości adaptacyjne to coś nie do opisania. Jak oni to robią cały czas uśmiechnięci oferują ci wszystko czego zapragniesz, nawet tutaj na końcu świata.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.