24.09.2024r. Dzień dwudziesty drugi.

Pianie kogutów, ujadanie psów i dzwony kościelne. To tak na początek dnia. Pakujemy Buchankę.

Gospodarz kampingu kazał nam zostawić kasę w skrzynce na listy. Tak zrobiliśmy 🙂

Jedziemy w stronę granicy z Węgrami. Niewiarygodne jak szybko zbliżamy się do domu i końca wyprawy.

MijamyTimisoara jedno z największych miast w Rumunii. Tu zaczęła się rumuńska rewolucja. Podczas niej obalono jednego z najbardziej krwawych tyranów byłych państw demokracji ludowej. Jak tylko wjechaliśmy do miasta od razu było widać, że nie będzie łatwo.

Ulice zakorkowane samochodami, piesi biegający jak szaleni. Nie ma gdzie się zatrzymać. Znowu stres.

W końcu po którymś objeździe dużego ronda udało nam się zaparkować przy katedrze. Idziemy zobaczyć Sobór Trzech Świętych Hierarchów.

Przed nami okazały budynek bogato zdobiony z wieloma wieżyczkami. Świątynia została zbudowana w latach 1937-1940. Posiada 11 wież, z których najwyższa ma aż 96 metrów wysokości.

Weszliśmy do środka. Wewnątrz przepych, złoto. Jak wszędzie. Kupiliśmy świeczki, kadzidełka i magnes. Ostatni magnes ze świętym z wyprawy. Niezła kolekcja nam się uzbierała. Wracamy do auta.

Granica z Węgrami.

I dalej to już tylko pola, pola i jeszcze raz pola. Czasami jakiś lasek.

Na tym pustkowiu trafiliśmy na miejsce postoju, trochę na uboczu.

Robimy posiłek i oglądamy tablice Natura 2000.

Omijamy Budapeszt.

Zmęczeni okrutnie szukamy miejsca na nocleg i znajdujemy go w mieście Gyor tuż przy granicy ze Słowacją.

Lakeside Camping Győr to typowo pokomunistyczny ośrodek wczasowo-wypoczynkowy. Zupełnie nie zmieniany od lat.

Dużo kamperów. GS idzie do Lidla ja ogarniam nasz malutki domek. Pada deszcz, możliwości nie mamy zbyt wiele. Siedzimy cały wieczór w przytulnej Buchance. Jest co wspominać.

25.09.2024r. Dzień dwudziesty trzeci.

Mijamy Słowację,

mijamy Czechy.

Dojeżdżamy do Lubawki.

Jak zawsze w takich chwilach czujemy niepokój.

Może jeszcze nie wracać, jechać dalej i dalej bez końca.

Można, ale ciągnie nas do naszego domu w lesie, kotów, rodziny, znajomych.

Na razie za nami jedna z najdłuższych naszych wypraw. Planujemy dłuższe. Może się uda kto wie.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.