1 maja 2023 r. Ruszamy i my na majówkowe szaleństwo.

Zapowiada się ciepły bezwietrzny dzień.

Przed nami polne, piaszczyste drogi, wokół kwitnące rzepaki.

Pierwszy przystanek w Jankowie – typowej wsi w zachodniopomorskim.

Obskurne bloki po PGR-ach. i wielki plac w środku wsi – nie służący już niczemu, ani nikomu. Był tu kiedyś dwór i zabudowania folwarczne.

Ostał się tylko spichlerz. To bardzo charakterystyczny budynek, który powstał w latach 1905-1914. Był częścią folwarku będącego jednym z pierwszych projektów autorskich Waltera Gropiusa światowej sławy niemieckiego architekta, pioniera modernizmu, twórcy BAUHAUSU – słynnej na świecie uczelni artystycznej kształcącej w dziedzinie wzornictwa przemysłowego.

Po wojnie budynek wykorzystywano do lat 60. Użytkowany przez PGR do roku 1975, pozbawiony remontów popadał w ruinę. W 2004 r. przejęty przez Gminę Drawsko Pomorskie został zabezpieczony przed dalszą dewastacją.

Budynek sprawia wrażenie opuszczonego i zaniedbanego.

Podobnie zaniedbany jest park położony poniżej spichlerza.

Wypływa w nim źródełko, które było prawdopodobnie ujęciem wody do wieży w budynku.

Niedaleko Jeziora Czaple Duże w miejscowości Woliczno trafiliśmy na
Kościół p.w. Imienia Maryi. Świątynia pochodzi z 1839 roku. Widoczny z dala kościół kojarzy się bardziej z budynkiem gospodarczym.

Do kościoła przylega cmentarz ewangelicki, na którym zachowały się pojedyncze nagrobki i co ciekawe znajduje się tutaj grób patronów kościoła Oskara von Borcke oraz jego małżonki Marie von Borcke.

W Milenku minęliśmy ogromne hałdy piachu zupełnie jak na pustyni.

Wzdłuż Jeziora Lubie dojechaliśmy do niezwykle malowniczo położonego Zespołu sanatoryjno-szpitalnego w Kańsku.

Pięknie zachowany i utrzymany zespół budynków ukryto głęboko w lesie, na wysokim brzegu, 17 metrów nad lustrem wody nad Jeziorem Kańsko. Leczono tutaj pacjentów głównie z Pomorza i Meklemburgii chorych na nerwy i płuca. Podczas I wojny światowej zorganizowano tu wojskowy lazaret, podczas II wojny – rehabilitowali się niemieccy lotnicy. Od chwili otwarcia placówki w 1906r. po dzień dzisiejszy szpital funkcjonuje nieprzerwanie.

Obecnie w zbytkowych budynkach mieści się Szpital Specjalistyczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

W parku natknęliśmy się na wielkiego żółwia wyrzeźbionego z pnia złamanego dębu

i żywego kocura wygrzewającego się na ławce w słońcu.

Zbliżamy się do Złocieńca. Z polnej drogi wyjeżdżamy wprost na ogromną ceglaną wodociągową wieżę ciśnień.

Wzniesioną w 1937 roku na górującej nad okolicą “Górze Szubienicznej”. Szczyt tego wzniesienia jest wspaniałym punktem widokowym. Mamy super pogodę i podziwiamy Złocieniec 🙂

Dojeżdżamy do jednostki wojskowej. Już z daleka widać dwie charakterystyczne 50 metrowe wieże. W latach 30. XX wieku właśnie tutaj, nad brzegiem Jeziora Krosino powstał ośrodek szkoleniowy nazwany ordensburgiem – zamek zakonny. Specjalnie wyselekcjonowani kadeci szkoleni byli na fanatyków mających zostać filarami SS-mańskiej elity państwa. Pierwsi wyszkoleni ordensjunkrzy opuścili ośrodek w Złocieńcu w 1939 r. W marcu 1945 teren Ordensburga nad Krosinem zajęła Armia Czerwona. W 1948 r. został przejęty przez wojsko polskie, które przebywa tu do dziś. Niestety wieże można obejrzeć tylko z daleka. Cały kompleks wojskowy jest ogrodzony.

Z jechaliśmy z drogi na krótki odpoczynek nad rzekę Drawę obok nieczynnego mostu Baileya

Most budowany był w segmentach, które następnie składano w potrzebnym miejscu. Elementy wykonane były ze stali, a ich konstrukcja była na tyle prosta, że do ich złożenia nie był potrzebny ciężki sprzęt. Wyszkolony zespół 115 żołnierzy mógł zbudować 5-przęsłowy most w 32 minut

GS przeszedł na drugą stronę po zardzewiałej konstrukcji mostu. Teren wokół bardzo zaśmiecony.

Zaraz za Złocieńcem wjeżdżamy na trakt, którym do Rzeczpospolitej wkroczyły wojska Potopu Szwedzkiego – tu zaczął się potop szwedzki.

Drogą łączącą Siemczyno ze Złocieńcem pomiędzy Jeziorami Krosino i Wilczkowo

zbliżamy się do Gór Szubienicznych zlokalizowanych na rozstaju drogi do Głęboczka i dawnej drogi do Złocieńca. Bardzo prawdopodobne, że właśnie na tych wzgórzach znajdowało się miejsce wymierzania sprawiedliwości złoczyńcom.

I tak dojechaliśmy do Siemczyna.

W dużym, założonym jeszcze w latach 30. XVIII w. parku

kryje się największy i najpiękniejszy w okolicach pałac. Wybudowany został w latach 1722-1728 w stylu barokowym, później został powiększony i przebudowany.

Teren jest naprawdę ogromny, ładnie utrzymany i zagospodarowany.

Mijamy drogę nr 20 i kierujemy się do Wrześnicy i Żelisławskiego Zapieceka położonego w pobliżu Jeziora Kaleńskiego,

Bardzo klimatyczne miejsce popularyzujące tradycje i zwyczaje wiejskie.

Dalej droga prowadzi nas przez las w pobliże Jeziora Łęka

do tajemniczych ruin

i brzozowego krzyża upamiętniającego miejsce zbrodni powieszenia w styczniu 1941 obrońcy września z 1939 r.

Cały czas rozmyślając o tych ruinach i krzyżu mijamy Jezioro Krzemowo i jedziemy w pobliże Cichorzecza gdzie w lesie ukryty jest  duży granitowy głaz narzutowy, przywleczony tu przez lodowiec ze Skandynawii.

Głaz “Tempelburg” to największy pomnik przyrody nieożywionej na terenie gminy Czaplinek. Jego obwód wynosi 19,5 m a wysokość 3,5 m ponad ziemię.

Zbliża się wieczór i czas na odpoczynek 🙂 Mijamy wioskę Pławno z ciekawą drogą wzdłuż której ustawione są megality

i dojeżdżamy do miejscowości Psie Głowy nad Jeziorem Psarskim.

Tutaj w lesie jest fantastyczne miejsce biwakowe. Odnajdujemy zaciszną przystań. Buchankę zaparkowaliśmy na piaszczystej plaży.

GS rozpala ognisko.

Trzciny stoją nieruchomo w wodzie w zachodzącym słońcu. Jest ciepło, cicho i magicznie.

I do tego muzyka Kata. Noc.

2 maja 2023 r. Ranek i tradycyjna kawa, szybkie śniadanie.

Trzciny zmieniły kolor 🙂

Pakujemy buchankę i rozjeżdżoną drogą polną, dojeżdżamy do asfaltu.

Mijamy lotnisko w Borczynie z nową lokalizacją Woodstocku. Myśleliśmy, że przejedziemy przez Borczyno i nic nas nie zaskoczy, a jednak.

Stajemy przed 16-boczną rotundą -okrągłym kościołem, wybudowaną na pocz. lat 80-tych. Nad kościółkiem wznosi się kopuła z latarnią i iglicą.
Obok rotundy dzwonnica z dzwonem z 1595 roku, pozostałość po dawnym, szachulcowym kościołku.

Bardzo miła Pani udzieliła nam informacji o kościele. Kamienie na jego budowę zbierali mieszkańcy na pobliskich polach. Otworzyła nam świątynię i ujrzeliśmy piękny drewniany sufit. Mieszkańcy są bardzo dumni ze swojej rotundy, zbudowali ją sami.

Zaraz niedaleko w pobliskim zabytkowym parku ukryty jest pałacyk, w którym mieszczą się mieszkania pracowników Nadleśnictwa. Neogotycka budowla kiedyś była zapewne piękna. Dzisiaj to zlepek pomysłów remontowych współwłaścicieli.

Jedziemy sobie dalej, spokojnie w kierunku Bornego Sulinowa. Droga nawet w miarę wyrównana. Za Łysinami był drogowskaz w kierunku Ostroróg. Jak byk wielki i czytelny, a droga przez las elegancko wyremontowana. Ale nie, Gs musiał skręcić jak się później okazało na Nobliny.

Masakra, dno muliste i same krzaczory. Dojechaliśmy jakoś do Jeziora Niewlino i do tych Noblin.

Dalej wzdłuż jeziora do miejscowościOstroróg i już na spokojnie do Bornego.

Podjechaliśmy do Muzeum Militarnej Historii. Spotkaliśmy się z Aśką i Marusiem w rynku, zrobiliśmy zakupy w Biedrze.

I ruszyliśmy dalej do Jelenia szukać pozostałości cmentarza. Porażka nic z niego nie zostało.

Do Juchowa jechaliśmy drogą rowerową wzdłuż Jeziora Ciemino.

W Juchowie zatrzymaliśmy się najpierw obok starego browaru i zabudowań folwarcznych byłego majątku Heinza – Jurgena Denniga. Obecnie wszystko zagospodarowane na mieszkania i świetlice.

Pałac w Juchowie podobno jeden z piękniejszych zabytków w regionie zamienił się w kupę gruzu pod rządami prywatnej firmy w latach 90. potem już postępowała tylko dalsza dewastacja.

Pałac znajduje się w otoczeniu 8 hektarowego parku w stylu krajobrazowym, dziś także znajdującym się w opłakanym stanie.

Jedziemy dalej. Mijamy Okole i murowany, neoklasycystyczny dwór z 1892r. Już jesteśmy trochę zmęczeni i pogoda zdecydowanie się pogorszyła.

Mijając kolejne tajemnicze ruiny dojeżdżamy do przesmyku między Jeziorami Drawsko i Żerdno. Stare Drawsko – od wieków to było miejsce niezwykłe. To tędy biegła słynna “via marchionis” – “droga margrabiego”, którą ciągnęli zachodni rycerze na krucjaty organizowane przez Krzyżaków w Prusach.

Położone na przesmyku ruiny zamku Drahim to jedna z większych atrakcji turystycznych. Od VII w. znajdował się tu słowiański gród. Około 1345 r. właścicielami strategicznego miejsca zostali templariusze. Po nich zapanowali tu inni rycerze-zakonnicy – joannici. Po 1360 r. wznieśli na miejscu grodziszcza murowany zamek. W 1407 r. zajęły go wojska Władysława Jagiełły. Fortalicja należała do Rzeczypospolitej aż do 1668 r.

W Bolegorzynie nie znaleźliśmy Muzeum PGR-u.

Za to w Gawrońcu trafiliśmy na kolejny rotundowy kościół, św. Teresy od Dzieciątka Choć nieduży, jest piękny i nietypowy. Zbudowaną z łamanego kamienia i cegły rotundę nakryto kopulastym dachem, a posadowienie na wzgórzu dodaje jej swoistego uroku . Klasycystyczna budowla powstała w pierwszej połowie XIX w. na miejscu wcześniejszej, zrujnowanej w 1807 r. świątyni będącej właściwie kaplicą pałacową ówczesnych właścicieli Gernsdorfu (Gawrońca) – rodu von Borcke.

Dawna wieś dworska Stare Resko leży nieco na uboczu, przy lokalnej, krętej drodze z Gawrońca do Świdwina. Wejścia do dworu pilnuje strażnik i pies.

W pobliżu zespołu dworskiego stoi bardzo ładny szachulcowy kościółek również przypominający budynek gospodarczy.

Wracamy do domu przez Świdwin.

Majowa wyprawa na Pojezierze Drawskie, była krótka, ale treściwa. Piaszczyste offroadowe drogi, lasy, jeziora, rzeki. Wiosenne pola i wszechobecna zieleń. No i ślady historii od czasów lodowców do powojennych osiedleńczych wiosek przekształconych w PGR-y.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.