Zmęczenie materiału daje mi się we znaki, a przed nami jeszcze Bieszczady. Dzisiaj rano budzimy się nas Sanem. W nocy trochę padało i zanosi się na dalsze opady. Szybkie śniadanie i wyjeżdżamy na drogę.

Do fortu XIII San Rideau. Zbudowano go na wzgórzu. Jest naprawdę ogromny. Jestem zaskoczona tą górą betonu.

Weszliśmy do środka. Jest trasa, trzeba mieć latarkę 🙂

Wszystko dokładnie zabezpieczone.

Tablice informacyjne. Mega sprawa. Ciekawy był rysunek zjawy w jednym z okien

Wg mnie wiąże się on z dramatyczną historią dwóch rosyjskich oficerów wziętych do niewoli podczas oblężenia twierdzy przez Rosjan w 1915 r. Przetrzymywano ich w kazamatach tego właśnie fortu w Bolestraszycach. W ferworze przygotowań do poddania twierdzy, kiedy wysadzano newralgiczne miejsca w fortach, zapomniano o jeńcach. Rosjanie po pewnym czasie wydostali się z pomieszczenia, w którym byli zamknięci. W podziemiach znaleźli spore zapasy żywności, świece, a co najważniejsze – studnię z wodą. Przez wiele dni próbowali wydostać się z pułapki. Jeden z nich szybko stracił nadzieję na uwolnienie i popełnił samobójstwo. Drugi zrobił zegar wodny, który wyskalował za pomocą własnego pulsu, by określać upływ czasu. Pisał też pamiętnik. Po dwóch latach pobytu pod ziemią skończyły mu się świece. Kiedy w 1923 r. rozbierano fort dla pozyskania stali zbrojeniowej, znaleziono we wnętrzu fortu żywą zjawę, która wyprowadzona na powierzchnię wkrótce umarła. Człowiek ten spędził pod ziemią osiem lat. Z zachowanego pamiętnika wynikało, że sprawność umysłu zachował przez prawie trzy lata niewoli. Taka historia.

Wjeżdżamy do Przemyśla

ten sam układ co w pozostałych miastach. Wzgórza i wspinaczka uliczkami.

Duże stare miasto z bogatą historią. Nie zniszczone podczas zawieruchy wojennej. Trochę zapyziałe od czasów komunizmu. Brak mu lekkości Lublina. Tutaj w Przemyślu nad całym miastem górują 4 potężne kościoły, położone w samy centrum miasta na wzgórzach.

Są pięknie odnowione. Gdzie nie spojrzysz tam wieża kościoła 🙂 Weszliśmy do Muzeum Dzwonów znajduje się ono w wieży zegarowej.

i muzeum fajek.

Okazuje się, że warsztaty ludwisarskie i fajczarskie mają bogatą tradycję w Przemyślu.

Muzeum Twierdzy Przemyśl niestety zamknięte

Wypiliśmy w rynku po małej czarnej. Ustaliliśmy przebieg dalszej trasy i opuściliśmy Przemyśl kierując się do serca Bieszczad.

W Jamnej Górze zajechaliśmy pod kultowy ośrodek PRL-owski Arłamow.

Dzisiaj to elegancki hotel,

pole golfowe, ale miejsce to pamięta zjazdy aparatczyków z ZSRR i PRL i polowania na niedźwiedzie.

Jedziemy cały czas wzdłuż Sanu zgodnie z naszym celem do jego źródła. Dojechaliśmy do Ustrzyk Dolnych. Zaskoczeni ogromnym Lidlem robimy zakupy. Miejsca na nocleg dla nas nie ma niestety. Jedziemy do Ustrzyk Górnych.

W miejscowości Bereżki Bieszczadzki Park Narodowy urządził bardzo ładne pole biwakowe.

Ponieważ Ustrzyki Górne też okazały się klapą zawracamy do Bereżek.

Lokujemy się blisko wiaty.

Zdążyliśmy zrobić grilla,

zjeść kolację, rozejrzeć się po okolicy

i spadł deszcz. Na szczęście stoimy blisko wiaty i mamy kalosze.

Ja idę do łazienki jest ciepła woda. GS prowadzi rozmowę z kolesiem z Zielonej Góry, który jedzie sam swoim Subaru dookoła Polski. Wpadł na pole biwakowe żeby skorzystać z ciepłej wody. Zobaczymy co nas czeka jutro czy uda nam się osiągnąć cel naszej wyprawy.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.