28-08-2022 r. Niedziela. Budzą nas wędkarze pędzący w tą i z powrotem na swoich łódkach ze spalinowymi silnikami. Wydzierają się przy tym w niebogłosy, bo oczywiście jest za głośno na prowadzenie normalnej rozmowy.

Jesteśmy już praktycznie po śniadaniu. Trójka łabędzi opuszcza cypel i płynie na środek jeziora. Robimy zdjęcia śladów tajemniczego zwierzątka.

Pakujemy buchankę i ruszamy do Grodziska.

Spora góra piachu porośnięta trawą i drzewami. Są pozostałości po wykopaliskach.

Opuszczamy cypel i od razu kierujemy się do Białego Boru. Na wjeździe do miasta szybka fota bunkra i szukamy cerkwi. Celu naszej wyprawy.

Odnajdujemy ją na totalnym wygwizdowie, głęboko ukrytą pomiędzy szkołą, a osiedlem domków jednorodzinnych. Zaparkowaliśmy na parkingu właśnie kończyła się msza.

To jedyna okazja zobaczenia tego unikalnego dzieła sztuki –Cerkwi grekokatolickiej w Białym Borze powstałej w latach 1992-1997 według autorstwa Jerzego Nowosielskiego i Bohdana Kotarby.

Kończy się msza, wchodzimy do środka.

Wrażenia mega zapierające dech w piersiach. Wnętrze cerkwi jest symetryczne i ascetyczne. Utrzymane w intensywnych barwach, czarne kolumny podtrzymują ciemnozielone wnętrze z białymi i czerwonymi akcentami.

Światło wpada z małych okienek umieszczonych wysoko pod sufitem.

Czujemy się tak jak byśmy byli ruchomą częścią ikony Nowosielskiego.

Za pozwoleniem kościelnego pstrykamy foty jak szaleni, oczarowani mistrzostwem Nowosielskiego. To było niesamowite przeżycie.

W Białym Borze obejrzeliśmy tereny rekreacyjne i okazały ceglany gmach starego sądu.

Odnaleźliśmy pomnik Tarasa Szewczenki . Jest poetą narodowym Ukrainy, symbolem ukraińskiej tożsamości, emblematem wolności. Podobnie jak u nas Mickiewicz.

Niedaleko pomnika stoi Liceum Ogólnokształcące z internatem, to jedyna szkoła średnia na Pomorzu Zachodnim, w której lekcje są w całości prowadzone po ukraińsku. .

Krętą piaszczystą drogą przez sosnowe lasy dojechaliśmy do Rezerwatu przyrody, Jezioro Cęgi Małe.

Niewielki zbiornik to Jezioro lobeliowe. Lobelia roślina jeziorna pod ochroną już przekwitła ale bagno (też roślinka chroniona) intensywnie pachniało. Wokół rozciągają się wzgórza morenowe.

Mijamy miejscowość Zapadłe z jeziorem i wypasionymi domami rekreacyjnymi.

Wjeżdżamy do Krainy Gochów części Kaszub, na wzgórze upamiętniające wojnę palikową.

100 lat temu – 16 lutego 1920 r. – na Gochach doszło do jednego z najmniej znanych epizodów podczas wytyczania linii granicznej II Rzeczpospolitej. Dzięki “wojnie palikowej” granica Polski z Niemcami na Pomorzu została przesunięta na zachód od kilku do kilkunastu kilometrów.

W Upiłce odwiedzamy ukryty w zieleni cmentarz żołnierzy radzieckich.

Skręcamy w drogę leśną, wiadomo piaszczystą. Już kwitną wrzosy.

Wąwozem dojeżdżamy do Zakładu młynarskiego i tartaku. Kolejna wioska zagubiona w lasach i piachach.

Przed nami atrakcja turystyczna Kaszub Sominy mała wioska położona nad jeziorem.

Główną atrakcją wioski jest zabytkowy, drewniany kościół z XVIII wieku

i Zagroda Owczarza z XIX wieku.

Wszystko oglądamy, ale bolący ząb GS postawił na chwilę naszą dalszą wyprawę pod znakiem zapytania. W pobliskim sklepie kupiliśmy ibuprom i lody.

Trochę się polepszyło, jedziemy dalej w kierunku Lipusza.

Najpierw przejazd przez rzeczkę, wjazd pod piaszczystą górę,

jedziemy po skarpie wzdłuż głębokiego wąwozu. Cały czas pod górę.

Wyjechaliśmy z lasu i nagle pustkowie nie ma drzew jak okiem sięgnąć. To skutki nawałnicy, która przeszła nad Kaszubami w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 r. Makabrycznie to wygląda.

Zatrzymaliśmy się obok miejsca pamięci GS szukał drogi żeby przebić się na drugą stronę wąwozu, ale nie było szans.

Jedziemy dalej szeroką drogą przez pustkowia po byłym lesie.

Mijamy kolejny wąwóz i ukrytą w nim wioskę i jezioro.

W końcu robimy postój i kawę na skrzyżowaniu pustkowia.

Mijamy miejsce pamięci i wioskę Szklana Huta gdzie była huta szkła.

Dojechaliśmy do Lipusza. Zwiedziliśmy Muzeum Nieoczywiste w starym ewangelickim kościele.

Na wystawie zgromadzono głównie przedmioty codziennego użytku, zachowane od niepamięci, powyciągane z wiejskich chat.

Kustosz tego muzeum, starszy i bardzo zaangażowany Pan, wszystko objaśniał.

Drugi kościół, duży z czerwonej cegły ma 3 nawy.

Zbliża się wieczór. szukamy noclegu. Objechaliśmy dwa jeziora i nic. Wszystko zabudowane albo zarośnięte trzcinami.

Dopiero w Łubianie udało nam się znaleźć miejsce biwakowe nad samy jeziorem.

Jest super siedzimy sobie po kolacji i obserwujemy grupę młodzieży z Ukrainy. Łowią ryby, piją wino i grają ruską muzę z radia w aucie.

Kiedy zasnęliśmy w nocy o 24.00 jakiś Kaszub zaczął dobijać się do buchanki. Niby teren prywatny, czy śmiecimy i takie tam gadki. Poszli sobie, ale do rana i tak koniec spania.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.