13.11.2021 Przed nami kolejna wyprawa i odkrywanie okolic zachodniopomorskiego.

Ruszamy w sobotni poranek, tym razem bez niespodzianek (masakrycznych korków) szybko i bez kłopotów dotarliśmy do Szczecina.

Ze Szczecina pojechaliśmy do Polic i tutaj rozpoczęliśmy naszą wyprawę 🙂 Największą atrakcją Polic jest Fabryka benzyny syntetycznej (Hydrierwerke Pölitz)

Fabryka istniała w latach 1938–1945. Jej założycielem był koncern I.G. Farben.
Zakłady zajmowały łączną powierzchnię 200 hektarów i produkowały benzynę lotniczą. Paliwo otrzymywano z węgla kamiennego i brunatnego, smoły oraz ropy naftowej, metodą wymagającą wysokich wartości ciśnienia i temperatury.

Niestety w chwili obecnej teren dawnych zakładów jest zakrzaczony, zaśmiecony i niedostępny tzn. my nie byliśmy przygotowani na jego dokładną eksplorację 🙂

Wycofujemy się i jedziemy w kierunku Trzeszczyna, położonego zaledwie kilka kilometrów od Polic, gdzie postawiono Pomnik Ofiar Faszyzmu 1939 – 1945.

W 1938 r. jeszcze przed wybuchem II wojny światowej w Trzeszczynie powstał obóz dla przymusowych robotników fabryki benzyny. Zmarło w nim ok. 13 000 osób z powodu wycieńczenia, ciężkiej pracy lub zostało zamordowanych. Dla upamiętnienia tych ofiar w 1967 r. odsłonięto Pomnik Ofiar Faszyzmu na Ziemi Polickiej, którego autorem jest Mieczysław Welter znany rzeźbiarz.

Jedziemy prosto na granicę z Niemcami do Stolca i tutaj kolejna niespodzianka Pałac na granicy. Barokowy pałac w Stolcu powstał w latach 20. XVIII w. Ztrzymaliśmy się przed monumentalną bramą ozdobioną figurami jeleni. Teren dla turystów niedostępny, a wręcz odstraszający mnóstwem tabliczek umieszczonych na bramie i systemem alarmowym z ostrzegawczym piskiem. Od zakończenia II wojny światowej aż do 2003 r. pałac Raminów był strażnicą Wojsk Ochrony Pogranicza, później Straży Granicznej. Teraz stoi opuszczony i zamknięty na głucho.

Za to udało nam się zejść na plażę nad Jezioro Stolsko Za czasów komunistycznych Stolsko nie było dostępne dla Polaków , zostało ogrodzone płotem granicznym mimo, że granica przebiegała przez lustro jeziora. 29 maja 1944 roku do jeziora wpadł zestrzelony Boeing B-17 . Po wojnie udało się wydobyć z jeziora mocno zniszczone fragmenty samolotu, taśmę z nabojami, kamizelkę kuloodporną i spory fragment prawego skrzydła “Latającej Fortecy”.

Zbliża się wieczór w miejscowości Dobra zaopatrujem się w prowiant. W całkowitych ciemnościach polnymi drogami docieramy do Rezerwatu Przyrody Jezioro Świdwie. Na miejscu zastajemy, kiedyś w zamierzchłej przeszłości, przygotowany teren otoczony murowanym łukiem z trzema wiatami. Jest też miejsce do rozpalenia ogniska. Od razu rozpalamy ognisko. Jest ciepło i swojsko.

14.11.2021 Rano zaraz po śniadaniu ,ścieżką wzdłuż kanału idziemy do wieży.

Sama konstrukcja sprawia wrażanie nieco niestabilnej i nie do końca bezpieczniej. Czytaj – mocno zaniedbanej. Drewno jest wypłowiałe i niezakonserwowane. Oczywiście wszystko załatwia tablica z napisem :
(..ze względu na konieczność przeprowadzenia prac remontowych, zostaje wyłączona z użytkowania wieża widokowa w rezerwacie Świdwie..) Wniosek nasuwa się jeden, tak jest z większością obiektów turystycznych w Polsce coś zrobią, nie konserwują, a później problem rozwiązuje tablica zakazu wstępu.


Wśród zarośli i trzcin porastających teren po horyzont rozbrzmiewają dźwięki ptaków. Jezioro Świdwie i jego rozlewiska zamieszkuje ptactwo o różnorodności unikalnej na skalę europejską. Miejsce świetne, ale mało dostępne.

Czas przekroczyć granicę w Dobieszynie.

Jestesmy już po niemieckiej stronie i zatrzymuje nas policja do kontroli. Wiadomo szukają uchodźców.

Jedziemy dalej przez liczne niemieckie wioski. Czysto, porządnie i tak jakoś normalnie.

Ściezki rowerowe przy drogach, drogi zadbane, namalowane pasy, wszędzie bariery ochronne nawet wokół drzew przy drodze.

Jedziemy wzdłuż zalewu, mijamy ładne porty jachtowe, przytulne domki. Wszędzie ład żadnych bud, holederkich domków itp koszmarków. Szkoda gadać daleko nam oj daleko do normalności.

Dojezdżamy do ujścia rzeki Piana, znanej również jako „Amazonka Północy”. Jest jedną z ostatnich dziewiczych rzek w Niemczech. Usypaną groblą wjeżdzamy na Most Zecherinera.

Zaraz za mostem zjeżdżamy z głównej drogi nr 110 i jedziemy do Karnina.


Warto tutaj zobaczyć zabytek techniki Hubbrücke Karnin,ogromną metalową konstrukcję nad rzeką Pianą, z ruchomym przęsłem, które podnoszone było równolegle do lustra wody. Most został oddany do użytku pod koniec 1933 roku.

Ciekawostką jest to, że przęsło mostu opuszczane było tylko na parę minut, na czas przejazdu pociągu. Nigdy podczas istnienia konstrukcji, nie doszło do jakiegokolwiek opóźnienia. Podróż Świnoujście – Berlin trwała 2, 5 godziny. Pod koniec wojny cofające się wojska niemieckie wysadziły stałe elementy mostu, wcześniej podnosząc ruchome przęsło maksymalnie do góry.

GS zajął się parzeniem kawy w busiku ja poszłam zobaczyć pięknie utrzymany budynek dawnej stacji Karnin. Obecnie jest w nim muzeum.

Kawę pijemy na przystani jachtowej. Są ławeczki, plac zabaw, rowery ustawione do wyporzyczenia, obok tablicy informacyjnej z wrysowanymi trasami rowerowymi 🙂

Jedziemy w kierunku granicy do Polski. Przejście w Garz zamknięte.

Musieliśmy zawrócić na przejście w Ahlebeck. Wjeżdżamy do Świnoujścia.

Kierujemy się na parking i idziemy do słynnego znaku nawigacyjnego ŚwinoujściaStawa Młyny.

Usytuowany jest na końcu Falochronu Zachodniego, przy ujściu Świny do Bałtyku. Na plaży jest sporo ludzi. Wiadomo Niemców najwięcej. Stawiamy busika na miejscu noclegowym i idziemy na obiad.

Promenada Nadmorska ma długość kilku kilometrów, przebiega równolegle do linii brzegowej. Przy promenadzie znajduje się muszla koncertowa, zabytkowe pensjonaty, sanatoria. Wzdłuż deptaku funkcjonuje wiele punktów gastronomiczny, kafejek, sklepów, butików no i oczywiście wypasionych hoteli.

Miejsce bardzo przyjazne dla turystów z walutą Euro.

Świnoujście w nocy to już zachodnia metropolia, wprawdzie ograniczona do promenady, ale zawsze to coś 🙂

Czysto, kolorowo i dostępnie. My tradycyjnie śpimy w busiku.

15.11.2021 Rano jedziemy na prom. To pierwsza podróż busika promem.

Kontynujemy naszą wyprawę po stronie polskiej wzdłuż Zalewu Szczecińskiego.

Kierujemy się do Inoujścia położonego na półwyspie utworzonym przez wody Odry, Iny i jeziora Dąbie.

Dojazd do tego opuszczonego, porośniętego trzcinami miejsca nie jest łatwy, ale warto.

Najpierw przejeżdżamy przez most na rzece Inie, położony pośrodku niczego. Liczne torfowiska i bagna otaczające przepływającą tutaj rzekę Inę tworzą malowniczy krajobraz.

Jedziemy dalej przez moczary do wieży nawigacyjnej.


W czasie II wojny światowej wieś Inoujście uległa zniszczeniu. W 1945 roku została przejęta przez wojska radzieckie i przekazana administracji polskiej. Po wojnie  mieściła się tutaj Stacja Nautyczna Urzędu Morskiego Szczecin, która obsługiwała m.in. światła nawigacyjne na torze wodnym Szczecin-Świnoujście. Ostatni mieszkaniec opuścił Inoujście w 1999 roku.

Dalej odnajdujemy stary cmentarz .

i ślady po offroadowcach.

Jeszcze przejazd przez konar drzewa i naszym oczom ukazuje się betonowiec.

Widok niesamowity. Ulrich Finsterwalder dziewięćdziesięciometrowej długości kadłub statku z betonu spoczął na mieliźnie Jeziora Dąbskiego.

Pierwszy rejs statek odbył w sierpniu 1944 roku. Był przeznaczony do transportu benzyny syntetycznej z rafinerii w Policach .

Został zbombardowany 20 marca 1945 roku przez radzieckie lotnictwo w porcie w Szczecinie.

Jest niesamowitą atrakcją turystyczną szkoda, że tak utrudniony jest do niego dostęp.

Jeszcze trochę kręcimy się po okolicy i szlakach 4×4.

Odkrywamy nieczynną przystań Inoujście.

Szlak wokół Zalewu Szczecińskiego przejechaliśmy w dwa dni. Nie obejżeliśmy dokładnie wszystkich atrakcji turystycznych i na pewno jeszcze tutaj wrócimy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.