10.09.2021 r. w samo południe rozpoczynamy wyprawę nad rzekę Wartę.

Kierujemy się do Puszczy Drawskiej bocznymi drogami- mało asfaltu dużo piachu i dziur. Mijamy Łobez, mijamy Węgorzyno i gdzieś w lasach w okolicach Brzeźniaka na rzece Brzeźnicka Węgorza trafiamy na taki oto mostek i stary młyn.

Udaje nam się przejechać wzdłuż Poligonu w Drawsku bardzo ciekawą trasą przez lasy, bagna i jeziorka.

Mijamy głęboko ukryte w lasach zrujnowane PGR-y, zaniedbane wioski, byle jakie sklepy. Z duszą na ramieniu przeprawiamy się przez jezioro, starą usypaną groblą z załamanymi płytami betonowymi. Szybki przejazd przez drogę nr 10 na wysokości Recza i wjeżdżamy w lasy sosnowo – brzozowe. Przed nami Puszcza Drawska i jej tajemnice.

Jedziemy piaszczystą dziurawą drogą z prędkością 20 km/h w porywach 30. Przy drodze trafiamy na metalowy krzyż i grób żołnierza.

W tym samym lesie trochę klucząc, dojechaliśmy do ponurych ruin łowieckiej siedziby Hermanna Göringa.

Pałac położony nad pięknym Jeziorem Rosochate Brzegi. Zbudowany z cegieł, która po wojnie została zabrana do odbudowy wsi Wygon.

Po tylu emocjach i wrażeniach, wytrzęsieni na maksa na wyboistych drogach, trafiamy wreszcie na biwak leśny nad Jeziorem Kile Mile.


Na placu, tuż nad jeziorem stoi tajemniczy kamienny mur – jest to pozostałość po dworku hrabiny z miejscowości Kołki

Zapowiadało się fajnie. Trochę tajemnicze miejsce nad samym jeziorkiem. Ruiny, miejsce na ognisko, pomost.

Niestety zaczęło padać, a o 5 rano przyjechali rybacy 🙂

11.09.2021 r. Koniec sielanki, wstajemy. Ale wtopa zapomniałam zabrać kawy 🙁 Jak tu zacząć dzień. Senni jedziemy na biwak koło Antoniewka nad Jeziorem Kołki.

Też fajna miejscówka i piękne dostępne jezioro.

Mijamy Dobiegniew i wjeżdżamy do Puszczy Drawskiej. Nadleśnictwo zrobiło drogę. Po prostej bez dziur, ubitej drodze dojechaliśmy do bunkra.

I ślicznego turkusowego jeziorka, do którego trzeba było zejść lesistą drogą.

Tak spokojnie bez emocji dojechaliśmy do Drezdenka. Pierwszy przystanek przed NETTO zakup kawy, mleka i innych takich (np. teleskopowe widełki do kiełbasek). W Drezdenku trafiliśmy na ul. Łąkową 60 i tablicę informującą, że tutaj mieszkał i dokonywał epokowych odkryć skromny poczmistrz i wielki astronom Karl Ludwig Hencke. To tutaj, w wybudowanym na dachu własnego domku blaszanym obserwatorium dokonał epokowego odkrycia. 8 grudnia 1845 r. zaobserwował na niebie nową planetoidę. Nadał jej nazwę Astraea. Była to piąta z kolei planetoida, pierwsza odkryta po 38 latach .

dom poczmistrza astronoma

Drogą nr 176 z Drezdenka dojeżdżamy do Puszczy Noteckiej. Dalej to już tylko brukowana droga (tzw. kocie łby) trzęsąca niemiłosiernie

Dojeżdżamy do pamiątkowego krzyża pielgrzymkowego obok którego, stanął także drewniany stylizowany drogowskaz informujący, że z tego miejsca do Częstochowy jest jeszcze 365 km, do Szczecina – 133 km, do Sierakowa 22 km a do Drezdenka – 10 km. ale najważniejsze, że tutaj zaczyna się Trakt Napoleoński przez wydmy !!

Ruszamy pełni nadziei na możliwość wypróbowania nowych opon buchanki w głębokim piachu. Jedziemy i nic, nadal bruk. W końcu zatrzymujemy się na postoju leśnym i robimy śniadanie z kawą.

chwila przed wypiciem pierwszej kawy 🙂

GS znalazł obok naszego postoju jakieś ruiny

Skończył się bruk i piaszczystą szutrówką dojechaliśmy do pomnika – głazu trzech dyrektorów tj. miejsca, gdzie wśród rozległych borów zbiegają się granice dyrekcji lasów z Piły, Poznania i Szczecina.

Wyglądało to zachęcająco nareszcie przed nami te słynne wydmy przez które, w 1807 r. przechodziła armia napoleońska, koła jej ciężkich armat grzęzły w piachu. Na pomoc wzywano okolicznych mieszkańców, by pomogli wyciągać działa. Od tego czasu okoliczne wzniesienia noszą nazwę Francuskich Gór. No nareszcie piach dla buchanki. Rzeczywistość, a właściwie współczesność okazała się taka jak na poniższym zdjęciu…

Takie rozczarowanie, ale chociaż było gładko i nie trzęsło. Spokojnie dojechaliśmy do Sierakowa mijając po drodze mogiłę Powstańca Wielkopolskiego

W Sierakowie wyjechaliśmy ostatecznie z puszcz i rozpoczęliśmy drugą część naszej wyprawy – mosty i Warta.

Pojechaliśmy dr. 133 do Chrzypska Wielkiego. Ku naszemu zdumieniu cała droga z Sierakowa do tego Chrzypska była udekorowana bardzo kolorowo,

a co odważniejsi artyści stawiali nawet takie wiekopomne dzieła na miarę swoich możliwości oczywiście.

Ale my zmierzaliśmy do Chrzypska Małego gdzie na nieczynnej już linii kolejowej Szamotuły – Międzychód, stoi ażurowy stalowo-murowanej konstrukcji most kolejowy. Widać go z daleka jest imponujący, ogromny.

Most wybudowano w latach 1907-1908 nad Oszczynicą, lewobrzeżnym dopływem Warty. Spinająca jej dolinę na wysokości 15 m klamra mostu wygląda tak, jakby zupełnie niechcący obróciła się do dołu 🙂

Wracamy do Sierakowa przejeżdżając pod wiaduktem na tej samej nieczynnej linii kolejowej

Rozpoczynamy podróż wzdłuż Warty. Zbliża się deszczowy wieczór i szukamy noclegu przy wielu mijanych po drodze jeziorkach, w końcu trafiamy na sprawdzone miejsce nad Jeziorem Głęboczek nieopodal Międzychodu.

Rano 12.09.2021 r. jest już kawa, słoneczna pogoda i ta wolność, która daje możliwość wyboru kierunku podróży dokądkolwiek tylko chcemy 🙂 Wybieramy drogę prowadzącą wzdłuż wału przeciwpowodziowego na Warcie z Międzychodu do samego Gorzowa.

Fantastyczna droga przy samej rzece. Kiepsko jest ze zjazdem nad samą rzekę ponieważ praktycznie wszystkie łąki wzdłuż wału są ogrodzone elektrycznym pastuchem. Położone tutaj nieliczne gospodarstwa wypasają krowy.

Ale gdzieś tam po drodze udało nam się przycupnąć za wałem, na kawę 🙂

I taką malowniczą drogą z biegiem Warty wjeżdżamy do Skwierzyny.

Jedziemy prosto do mostu klejowego nad Wartą. Jego długość to aż 185 metrów. Został całkowicie zniszczony przed końcem II wojny światowej. W 1970 roku odbudowano istniejący do dzisiaj most.

Trochę offraodu po podmokłej łące i jesteśmy przy kolejnym moście. Most zalewowy prowadzący nad rozlewiskami rzeki Warty. Konstrukcja ma aż 290 metrów długości.

Oddalamy się troszkę od Warty i przez Murzynowo i kilka innych wiosek dojeżdżamy na Santockie Zakole tutaj Noteć Wpływa do Warty


Warta na drugim planie na pierwszym z glonami Noteć

Sam Santok to duża wieś gminna, która ciągnie się wąskim pasem wzdłuż północnego brzegu Warty. 

Skorzystaliśmy z okazji i zjedliśmy pizzę przy samym ujściu Noteci w towarzystwie bardzo miłej rodzinki z Bydgoszczy.

Poniżej ulicy biegnącej wałem przeciwpowodziowym Niemcy wybudowali bunkry

GS oczywiście zagląda do każdego ja raczej zachowawczo oszczędzam energię. Jeszcze na koniec trochę offroadu wjeżdżamy na wysoką skarpę do ruin młyna.

Było ostro ja filmowałam zjazd

Chwila odpoczynku w Gorzowie Wielkopolskim. Dojechaliśmy do celu. Zaparkowaliśmy przy Bulwarze nadwarciańskim. Przespacerowaliśmy się ciągiem spacerowym

Przycupnęliśmy na Wełnianym Rynku

I z pozytywnymi odczuciami co do miasta Gorzowa ruszyliśmy w poszukiwaniu noclegu. Ale jeszcze zjechaliśmy oczywiście nad Wartę pod nowy most na drodze S3. Odjechana droga wśród pasących się stad krów.

Nocleg znaleźliśmy nad Jeziorem Grabino nieopodal Kłodawy. Eleganckie miejsce biwakowe

Przeżyliśmy tutaj noc pełną wrażeń. Najpierw Pani opiekująca się polem biwakowym bardzo uduchowiona osoba snuła opowieść prosto z biblii. I tak przez kilka godzin. Później przyszedł do nas maleńki kotek. Chyba ktoś go wyrzucił. Nakarmiony zasnął mi na kolanach. Rano nadal był przy buchance.

Nie pozostało nam nic innego jak zabrać w podróż do domu.

I tak zakończyła się nasza wyprawa w puszcze. Przybył nam nowy domownik Masza.

Wrażenia z podróży bardzo pozytywne. Dwie puszcze przejechane, mosty zdobyte rzeka Warta zachwycająca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.