13.09.2019r. Wyjeżdżając z Kljuć postanawiamy, że żadne boczne drogi tylko jedziemy prosto do Jajce.

Tzn. nie do końca bo GS wypatrzył na niezawodnej nawigacji, że Jezioro Plivsko możemy objechać drogą szutrową, co też zrobiliśmy. Zjechaliśmy z asfaltu na szutrówkę.

Jezioro jest obłędnie niebieskie i czyste. Wokół mnóstwo stanowisk wędkarskich i nawet nie było dużo smieci 🙂

Jak w lustrze odbijają się w nim wysokie góry i chmury.

To nie koniec atrakcji.

Dojechaliśmy do wodospadów.

Jezioro Plivsko przelewa się wodospadami do rzeki Vrbas.

To częściowo sztuczna zapora na rzece, ale ta przepływająca przez nią woda wygląda naturalnie.

Trudno uwierzyć, że to poniekąd też dzieło człowieka.

Teren ładnie zagospodarowany i udostępniony turystom w postaci ścieżki zrobionej z desek.

Miasto Jajce jest chyba jedynym na świecie miastem, w którego centrum znajduje się wodospad – łączą się tu rzeki Vrbas i Pliva, co daje efektowny, 23-metrowy wodospad.

GS z narażeniem życia robi foty, z jakiegoś wystającego nad wodospadem cypla

Spacer po starówce Jajce jest męczący zwłaszcza w upale.

Wszystkie te stare średniowieczne miasta na Bałkanach są bardzo podobne do siebie.

Góra na jej szczycie zamek, wokół wąskie, brukowane uliczki, domki przyklejone do zbocza pokryte stara dachówką. Domki w rożnym stanie technicznym.

Wiele domów jest opuszczonych i zaniedbanych.

Mnóstwo turystów biega po uliczkach.

Wszędzie dostępne stragany z pamiątkami tj nieśmiertelnymi magnesami na lodówkę 🙂

Właśnie trafiliśmy na święto. 13.09.1995 r. to Dzień Oswobodzenia Jajce. Stąd tyle ludzi na ulicach

Po rozpoczęciu wojny domowej w latach 90-tych, z miasta uciekła mniejszość serbska (ok.20% ludności). Po ataku wojsk serbskich na miasto w 1992r, uciekła z niego pozostała ludność Muzułmanie i Chorwaci. Mniejszość serbska już nie wróciła. Miasto wyzwolili Chorwaci w 1995 r. W wyniku wojny domowej liczba mieszkańców zmniejszyła się o połowę.

I to wydarzenie właśnie świętują. Przed ogromnym meczetem i pomnikiem, zebrało się chyba całe miasto.

Jak wszędzie tak i tutaj jest darmowe żarcie i piwo.

Ruszamy w kierunku Travnika – skrótem przez góry 🙂

Z Jajc wjeżdżamy na drogę szutrową.
Jedziemy przez Rika, Biokovina, Stare Kuće.

Te miejscowości można zlokalizować na mapie jednak w terenie to rozrzucone po górach gospodarstwa.

Część z nich jest zrujnowana lub niedokończona, niezamieszkała.

Pasące się w chaszczach krowy to widok nie rzadki.

Po obu stronach drogi leśna gęstwina. Płynie też rzeczka.

My zmierzamy w stronę gór.

Zaczynamy wjeżdżać ostro pod górę. Zakręty są ostre. Droga kamienista.


Trafiamy na zrąb. Znowu błoto.

Kiedy mijamy drwali patrzą na nas z niedowierzaniem.

Spotykamy niemieckiego motocyklistę. Twardziel. Ostrzega nas przed kamieniami my go przed błotem.
Na samej górze ulga. Polana i jakieś ruiny chyba schroniska. Co za widoki.

Na tej wysokości przycupnęła wioska.

Wokół chaty, krowy, owce, ciężkie życie.

O dziwo mają autobus. Zjazd z góry do Turbe już asfaltem. Jest ostro i kręto.

Mijamy cmentarze muzułmańskie na zboczach góry.

Przejeżdżamy przez Travnik, miasto zapchane autami na maksa. Wokół wiele cmentarzy muzułmańskich. Nie mamy już siły szukać parkingu.

Nie zatrzymujemy się, jedziemy dalej do Sarajewa.

Znajdujemy Camping Sarajevo nad rzeką Zujavina. Ukryty gdzieś na tyłach miasta.

Bardzo elegancki camping jesteśmy szczęśliwi.

Ciepła woda, pranie i odpoczynek.

Wieczorna modlitwa imama z pobliskiego meczetu niesie się , zagłuszana odgłosami miasta. Przyjechali motocykliści-Polacy. Wykończeni trasą z Czarnogóry rozbijają namiot i idą od razu spać. My ucztujemy, mamy nawet wi fi
Jesteśmy w Sarajewie trudno w to uwierzyć, a jednak.