17.09.2018 r. Granicę z Polską przekraczamy w Budzisku i wjeżdżamy na Litwę. Kierunek Birsztany.

Jesteśmy zaskoczeni po przejechaniu już kilku kilometrów. Spodziewaliśmy się zobaczyć kraj, który jeszcze nie tak dawno był republiką radziecką z kołchozami, betonowymi dziurawymi drogami, a wjechaliśmy w zupełnie inny świat przesiąknięty czymś niewidzialnym jakimś nieokreślonym duchem.

Mijamy rozsiane po polach drewniane chaty pokryte eternitem, otoczone wysokimi drzewami i obowiązkowo starymi jabłoniami.

Na każdej łączce pasą się krowy. Nie widzimy nigdzie ludzi tylko te krowy i zniszczone pojedyncze chaty.

Drogi asfaltowe są w bardzo dobrym stanie, ale i te pomiędzy wioskami szutrowe są przejezdne dla busika i każdej osobówki. Jest sucho i strasznie się za nami kurzy.

Dojeżdżamy do Rezerwatu Biosfery Zuwinto.

Na parkingu i w Muzeum żywego ducha wszystko pootwierane.

Weszliśmy na wieżę widokową z widokiem na ogromne połacie bagnisk, trzcin i jezioro.

Wokół parkingu i budynku wszystko wykoszone, zero śmieci, czysto. Oczywiście są krowy i nie ma Litwinów.

Na noc wybraliśmy Birsztany.

Starą uzdrowiskową miejscowość położoną nad Niemnem.

W piękny, ciepły wieczór zwiedzamy Birsztany.  Uzdrowisko jakby wyludnione, nieliczni kuracjusze przemykają uliczkami.

Wchodzimy na kopiec Vytauto Kalnas z widokiem na zakole Niemna.

Legenda głosi, że po polowaniu odpoczywał tu wielki książę litewski Witold

Łazimy po promenadzie, parku, ulicach.  Wszędzie rzeźby.

Pokomunistyczne sanatoria i bloki mieszkalne, ale te rzeźby, duża ilość drzew, kwiatów, fontann, stawów, a przede wszystkim wykoszone trawniki, brak śmieci  tworzą klimat spokoju. Jest jakoś inaczej.

Busik zaparkowany w parku obok informacji turystycznej tutaj dzisiaj śpimy.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.