21.09.2018 r. Budzi nas cisza. Idziemy jeszcze raz obejrzeć najciekawsze rzeźby w Parku Europa. Zbieramy przy okazji prawdziwki.

GS uparł się, że koniecznie musimy dotrzeć do prawdziwego centrum Europy położonego  gdzieś niedaleko, w pobliżu wsi Purnuszki.

Jedziemy na skróty szutrami.

Kurzy niemiłosiernie, wszystkie auta pokryte są białym kurzem. Po drodze trafiliśmy na żniwa konopi indyjskiej. Zbierali nasiona. Dużo takich upraw na Litwie.

W końcu dotarliśmy na miejsce.

Na tablicy informacyjnej przeczytaliśmy, że w 1989 r. uczeni z Francuskiego Narodowego Instytutu Geografii ustalili, że grawitacyjne centrum Europy znajduje się w pobliżu Wilna. Co ciekawe, francuscy naukowcy posłużyli się metodą centrów grawitacyjnych, która dotychczas nie była jeszcze stosowana przy ustalaniu centrum Europy. Pomiary wykonano z uwzględnieniem kształtu konturów naszego kontynentu i jego stosunku do siły grawitacyjnej Ziemi. Strasznie nie zrozumiałe?

Dobra, szukamy tego centrum. Za nami idą dziwni goście w ciemnych garniturach i przemyka obok limuzyna. Kogoś ważnego przywieźli  i mocno chronili.

Najpierw natknęliśmy się na ogromny głaz z napisami, ale nieopodal jest już elegancka biała granitowa kolumna zwieńczona koroną z gwiazd. Flagi. Ławeczki. Ok centrum zobaczone – zaliczone.

Ważniak odjechał w swoją stronę, a my szukaliśmy w pobliżu jakiegoś miejsca, które zostało zaznaczone na mapie jako atrakcja:). Litwini mają wszystkie atrakcje turystyczne dokładnie oznaczone jednym uniwersalnym znakiem. Dużą brązową tablicą. Dzięki temu trafiliśmy na jakieś wzgórze z Południkiem Struvego.

W latach 1816–1852 na terenie ówczesnej unii Szwecji i Norwegii oraz Imperium Rosyjskiego, pod nadzorem rosyjskiego naukowca Friedricha Georga Wilhelma von Struvego został wyznaczony ten południk. Służył do określenia (pomiaru) dokładnego kształtu i rozmiarów Ziemi ?

Strasznie dzisiaj kluczymy. Od wioski do wioski. 

Wracamy nad rzekę Wilia do Kiernowa. To dawna stolica Litwy, nazywana “Litewską Troją”.

Miasteczko jest malutkie i jak wszystkie małe miejscowości na Litwie opustoszałe. Nic się nie dzieje. Nawet bezdomnych psów nie ma. Trafiamy na parking przykościelny i zaraz za kościołem  przed nami wyrasta pięć imponujących wzgórz.

Są ogromne. Dalej łąka i rzeka Wilia. I wycieczka z Japończykami. Towarzyszą nam nieustająco 🙂

Te wzgórza to centrum religijne pogańskiej Litwy. Osadnictwo w tym rejonie liczy sobie ponad 10 tysięcy lat.

Oczywiście GS nie ominął żadnej górki. Na każdą wspinaliśmy się  po drewnianych schodach. Wiało strasznie, ale nas to nie zniechęciło. Na dwóch wzgórzach były wbite pochodnie, używane, palono tam ogień.

Zeszliśmy nad rzekę gdzie prowadzone są wykopaliska.

W pobliskim sosnowym lasku stały ławki i czyściutka tojka.

Cały dość rozległy teren został perfekcyjnie przygotowany turystycznie.

 Kierujemy się na północ do morza. Nigdzie się nam nie spieszy.

Wolno bocznymi drogami dojeżdżamy wieczorem do Wieprzy. Jest mała wioska, jeziorko, wiatka. Przyjechała grupa rowerzystów. Robią zakończenie Dnia bez samochodu. Ja suszę na ognisku grzyby.

Rowerzyści częstują nas pyszną kaszą z kociołka i herbatą z miętą. Zaczyna się impreza, na którą jesteśmy zaproszeni.

Gra muzyka, pijemy alkohol, ale wszyscy piją z jednego kieliszka, po kolei. Trwa to wieczność bo osób jest sporo. Taki zwyczaj. O 19 sprzątają wszystkie śmieci, zabierają niedokończone butelki z napitkiem i jadą busem do domu. Nie rowerami.

Dziwny kraj ta Litwa.

My idziemy spać. Grzyby już wysuszone.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.