Wyjeżdżamy z Wilna. Wracamy na boczne drogi, obowiązkowo omijamy duże miasta.
I tak w piękny słoneczny ranek znaleźliśmy się w ogrodzie botanicznym Uniwersytetu Wileńskiego.
Spacer po parku ze starymi drzewami, polankami, stawami, strumykami i kolorowymi daliami. Tego było nam potrzeba. Po hałaśliwym Wilnie weszliśmy w strefę ciszy i sztuki.
W ogrodzie zainstalowana jest wystawa Ziemia i Środowisko. Wszystko harmonijnie ze sobą współgra. Żaden element ogrodu nie góruje nad innym.
Przed nami kolejna niespodzianka położony zaledwie 20 km od Wilna Park Europa.
Dogadaliśmy się z Panią sprzedającą bilety i za 10 Euro pozwoliła nam zaparkować i przenocować w centrum Parku.
Park to ponad 55 ha lasu, a w nim muzeum sztuki współczesnej pod otwartym niebem. Około 100 dzieł artystów z całego świata.
Muzeum założył litewski rzeźbiarz Gintaras Karosas. Jego marzeniem było połączenie geograficznego centrum Europy z centrum artystycznym.
Centrum powstało i jest niesamowite.
Jesteśmy sami lesie, chodzimy wydeptanymi ścieżkami.
Wokół nas monumentalne rzeźby z metalu, rzeźby z kamienia i drewna.
Dziwne instalacje gdzieś po za udeptanymi ścieżkami w środku lasu.
Nagle wchodzisz w chmurę motyli albo ptaków zawieszonych na drzewach.
Jesteśmy absolutnie oszołomieni. Zbliża się wieczór, łapiemy ostatnie promienie słońca na monumentalnych budowlach.
Rzeźby praktycznie zrosły się z tym miejscem jak by były częścią przyrody.
Nikt ich nie konserwuje, nie naprawia. Kruszeją i rdzewieją od deszczu i wiatru, niektóre porosły mchem.
Inne odbijają się w wodzie stawów.
Wchodzimy w zaczarowany świat Magdaleny Abakanowicz – w “Przestrzeń nieznanego rozwoju”.
W obniżeniu terenu sterczą wśród sosen 22 omszałe jajowate formy z betonu.
W pierwszej chwili jak je zobaczyłam pomyślałam, kto przytargał i obrobił w kształcie jaj te ogromne kamienie ?
Są bardzo autentyczne, chropowate jak kamień, obrośnięte mchem.
Wyglądają jakby czekały na odpowiedni moment żeby się rozwinąć w jakąś formę życia. Zapada wieczór, później noc. Zostajemy sami w Centrum Europy.
Obok z lasu wpatruje się w nas Joseph Beuys z królikiem w ręce.