19.09.2018 r. Z Trok do Wilna mamy zaledwie 20 km. Ruszamy raniutko.
Nawigacja prowadzi nas na camping położony blisko wileńskiej Starówki. Przejechaliśmy plątaninę szerokich ulic z typową współczesną zabudową wielkich miast. Nagle znaleźliśmy się na szutrowej drodze, prowadzącej do naszego campingu.
Camping klimatyczny z hostelem i artystycznym zapleczem. Po zaparkowaniu busika idziemy na Zarzecze.
Praktycznie to wyspa, którą otacza rzeka Willejka. To jedna z tzw “zakazanych” w przeszłości, dzielnic starego miasta.
Od niedawna, bo od 1997 r. to miejsce upodobali sobie artyści. Zarzecze to dzisiaj Republika, z własną konstytucją, flagą i godłem.
Konstytucja w wielu językach została umieszczona na szklanych tablicach, na murze przy jednej z ulic prowadzących do rynku z pomnikiem Anioła Zarzecza.
Kręci się tutaj wielu turystów i otwartych jest pełno kawiarni, restauracji, sklepików z pamiątkami.
Trafiliśmy na koncert w rzece Willejce, bardzo osobliwy, bo artyści stali po kolana w wodzie.
Obok mostu blisko koryta rzeki umieszczono pomnik Rusałki, a z mostu zwisa huśtawka.
Mijamy instalacje artystyczne. Podobnie jak w innych dużych miastach. Niestety obecnie sztuka współczesna rzadko zaskakuje oryginalnością.
Spodziewałam się większego nieładu artystycznego, że tak powiem jakiejś widocznej niezależności. Prosto od artystów weszliśmy na wileńską Starówkę. Robi wrażenie, została wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Co z tego, kiedy GS wybrał za punkt zwiedzania wszystkie wileńskie wzgórza. Po zjedzeniu cepelinów (litewskie długie 2 pyzy z mięsem, polane tłuszczem) i małych grzanek z litewskiego czarnego chleba, też tłustych poszliśmy prosto na Wzgórze Gedymina.
Kamienistą drogą na samą górę do Wieży Gedymina. Piękny widok na całą Starówkę wąskie uliczki i liczne kościoły.
Później zejście i od razu wejście na Górę Trzech Krzyży.
Skrótem wchodziliśmy i bardzo dobrze bo zbliżając się do szczytu trafiliśmy na pogański ołtarz.
W lesie, na obmiecionym z liści placu ustawiono krąg z kamieni, a w środku ułożono z kamieni pogański ołtarz, na którym namalowano znaki pogańskie. Ofiary z jabłek i małego kwiatka w doniczce.
Obok placu na paliku wisiała tabliczka z informacją, że nabożeństwa odbywają się w każdą niedzielę. Czysto, schludnie i nikt niczego nie zniszczył. Nareszcie trafiliśmy w Wilnie na coś oryginalnego, litewskiego:) Doszliśmy w końcu na szczyt wzgórza z symbolem chrześcijaństwa – trzech ogromnych białych krzyży. Ustawionych tutaj na znak przyjęcia przez Litwę chrześcijaństwa.
Nieopodal wysoko w gałęziach brzozy, zawieszono dzwonki.
Wiał wiatr i brzoza szumiała. To było dopiero coś. Nie te trzy ogromne betonowe krzyże, ale ta śpiewającą brzoza. Po zejściu ze wzgórza, usiedliśmy na chwilę w kawiarni parkowej.
I właściwie na tym mogliśmy zakończyć zwiedzanie Wilna. Chciałam szybko wyjechać z miasta i dalej szukać śladów tej wiary człowieka do przyrody ożywionej i nieożywionej. Tego spokoju, ciszy, zadumy. Jest w tym jakiś sens to się na Litwie widzi i czuje.
Ale wiadomo dla każdego Polaka Wilno to Ostra Brama i Cmentarz na Rossie. Ruszyliśmy prawie pędem, a blisko nie mieliśmy. Najpierw ulica z wmurowanymi tablicami pamiątkowymi pisarzy.
Dom, w którym mieszkał Mickiewicz. Zamknięty.
Następnie Katedra Wileńska.
W sobotę ma przyjechać Papież. Szykują chyba scenę bo na ołtarz to nie wygląda.
Trochę barierek, ale szału nie ma. Nad katedrą płyną wielkie kolorowe balony. Piękne.
Biegniemy obok Pałacu Prezydenckiego, o dziwo bez barierek jakiś taki dostępny.
Starymi uliczkami przeciskamy się przez tłumy Japończyków. Wszystko ich interesuje 🙂
I w końcu jest Ostra Brama. No cóż. Obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej w kaplicy, w bramie, a ponieważ i tutaj trwały przygotowania do wizyty Papieża, to nie dane nam były przeżycia duchowe.
Od Polaka sprzedawcy obrazków z Obrazem dowiedzieliśmy się o skrócie na Cmentarz na Rossie.
Wieczór już blisko, a my znowu pod górę cały czas idziemy. Doszliśmy i stanęliśmy przygnębieni.
Wiem, że to zabytek, że stary cmentarz, że Polacy tutaj leżą i matka Piłsudskiego, i jego serce. Ale całościowo to bardzo zaniedbane miejsce.
Coś tam murują, coś wycinają, a efektu nie widać.
Na camping wracamy główną drogą na szczęście cały czas w dół. Dojechały nowe campery i DDR- owska przyczepka.
Idziemy do części artystycznej campingu odreagować Wilno.