Wieczorem wjeżdżamy do Wielkopolski, do miejscowości Trzcianka, otoczonej jeziorami, lasami i polami, niewielkiej ale ruchliwej. Galerie, sklepy, knajpy. Po przejechaniu wokół 2 jezior w końcu znaleźliśmy miejsce na biwak. Zrobiliśmy szybkie zakupy w Trzciance. Kupiliśmy zestaw do wędkowania w Biedronce i głośniczek do smartfona w Neonecie.
Muza jest najważniejsza.
Siedzimy sobie przy busiku nad jeziorkiem. GS poczuł zew wędkowania. Wyciął jakiś kij, do którego zamocował zestaw z Biedry. I o dziwo na chleb łowił rybkę za rybką. Głośniczek gra. Bosko jest. Noc z księżycem w tle.
19.06.2018 r. Pobudka w Trzciance i od rana miłe zaskoczenie. Pojawiła się ekipa sprzątającą śmieci. I to w dzikim miejscu nad jeziorem! Niebywałe. Praktycznie wszędzie gdzie się zatrzymujemy są śmieci, a tutaj po prostu je sprzątają 🙂
Kierujemy się do Ujścia. Tutaj rzeka Gwda wpływa do Noteci. Jedziemy na wysokie wzgórze gdzie wybudowano osiedle mieszkaniowe i wieżę obserwacyjną.
Miejsce ciekawe, ale niestety na pierwszym palnie nie widać rzeki tylko elektrociepłownię.
Mijamy Chodzież i dalej Margonin, z którego prowadzi droga wysadzona starymi lipami do Margońskiej Wsi.
Tam nie do końca legalnie 😉 dostaliśmy się na teren parku przy okazałym pałacu.
W tym pałacu Kunegunda Drwęska brała ślub z Józefem Wybicki znanym z hymnu narodowego. Jest kamień pamiątkowy.
Właściciel pałacu generał Skórzewski, krewny Kunegundy kazał posadzić lipy na 10 lecie ślubu z Marianną. Kiedyś to mieli jednak gest. Kilkanaście kilometrów drogi wysadzonej po obu stronach lipami. Minęło 200 lat, a lipy dalej sobie rosną.
W Gołańczy wjechaliśmy w pola i bardzo kiepskie drogi prowadzące przez byłe PGR owskie wsie.
Raczej wszędzie ubogo i tak jakoś beznadziejnie. W Wągrowcu dali nam za to popalić drogowcy. Modernizacja dróg bez oznakowań i objazdów. Koszmar dla przyjezdnych normalka dla miejscowych.
Po wydostaniu się z Wągrowca drogą nr 196 pojechaliśmy nad jezioro Budziszewskie. Stanęliśmy nad samym brzegiem niedaleko wsi Rościnno przy opuszczonym ośrodku wczasowym. Jezioro ogromne, pięknie położone w sosnowym lesie. Wzdłuż brzegu postawiono wiele domków rekreacyjnych.
GS dokupił sobie części do zestawu wędkarskiego i zaczął łowy. Głośniczek gra z przerwami, brak zasięgu. Ryby też nie biorą. Wieje wiatr i szumią za to trzciny.
20.06.2018 r. Słoneczny upalny ranek, woda w jeziorze wręcz nieprzyzwoicie ciepła, kawa i 1,5 małej bułeczki na śniadanie 🙂 Wracamy na asfaltową drogę. Na chwilę GS zatrzymuje się i odkręca ze ściany stary zardzewiały znak zakaz wjazdu. I bardzo dobrze zrobił, ale o tym później.
Jedziemy sobie spokojnie do Kiszkowa i nagle zwrot akcji. Na naszej drodze jest przecież słynna ryba w Lednicy.
Zaparkowaliśmy w “strefie kościelnej”.
Ogromny wykoszony teren przylegający do jeziora Lednickiego. W sam raz na Woodstock. Ryba duża, ale koszmarnie tandetna.
Gorąco jest robimy foty i uciekamy do Ostrowa Lednickiego.
I warto było. Na wyspie, na którą płynie się promem jest stary gród.
Tutaj podobno ochrzcili Mieszka I. Miejsce naznaczone historią w każdym calu. Polecamy.