6.04.2018 r.

Dziwnie wszystko się plecie. Życie to jednak nie płynąca rzeka, jak zawsze sobie wyobrażałam tylko suma różnych przypadków. Można rzec, że zaskakują cię z każdej strony. I tym razem tak się złożyło, że musieliśmy pojechać w Zachodniopomorskie na spotkanie rodzinne.

Z Sokołowska wyruszyliśmy dość wcześnie. Na pierwszy przystanek wybraliśmy Sosenkę nasze stałe miejsce postojowe przed Lubiatowem nad J. Sławskim.

Trochę posiedzieliśmy na pomoście. Jezioro już wiosenne, ptaki szaleją.

Piękna słoneczna pogoda jedziemy  powoli dalej. GS co chwila pstryka fotę, nakręcił się na dokumentowanie drogi.

Drogi przed nami wyboiste i gliniano – piaszczyste, mijamy obskurne wioski. Wszystko wokół jakieś zawieszone. Już prawie zielone.

Na nocleg wybieramy pole biwakowe nad J. Solczyk.

Trochę było kłopotów z wjazdem bo to przecież jeszcze przed sezonem, ale znaleźliśmy w końcu jakiś otwarty szlaban i wjechaliśmy na pole biwakowe. Fantastyczna miejscówka. Prawdziwe odludzie w samym centrum Puszczy Noteckiej niedaleko Sowiej Góry.

Rano przyjechał terenowym autem Pan rybak pilnujący pola biwakowego przed przypadkowymi turystami  i  jeziorka przed kormoranami podobno zżerają masę ryb. Chciał już wyciągnąć strzelbę, ale ptaszyska nie takie głupie i szybko odleciały na bezpieczną odległość. My ryb nie łowiliśmy 🙂 Zagadaliśmy go i w sumie nie było tak źle. Można nocować, ale trzeba wcześniej zadzwonić.

Wypiliśmy kawę i ruszyliśmy do Stargardu Szczecińskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.