Sylwester na Żuławach?

30 grudnia 2017 r. ruszyliśmy naszym “nowym” pojazdem wyprawowym – Audi 80 Avant na Sylwestra na Żuławy, do miejscowości Mikoszewo.

Zimy nie ma, drogi suche można pędzić na północ do ujścia Wisły, jak zawsze bocznymi drogami omijając autostrady.

Pierwszy przystanek w Chełmnie. Jedziemy długim mostem na drugi brzeg Wisły gdzie na wysokiej skarpie położone jest tajemnicze miasteczko.

 Wiele lat temu, a dokładnie blisko 700, w tej niezwykłej miejscowości powstał dokument nazwany przywilejem chełmińskim. Był to zbiór praw, którymi miano się  kierować  zakładając miasto Chełmno, Toruń wiele innych.

My zatrzymaliśmy się na rynku obok białego okazałego ratusza dokładnie na przeciwko ściany, na której powieszono kopię pręta chełmińskiego. Była to miara, którą posłużono się przy wytyczaniu miasta. 1 pręt to 4,35 m. Pręt dzielił się na łokcie i stopy, 10 prętów dawało 1 sznur. Większość kwartałów chełmińskich ulic to kwadraty o boku 2 sznurów, a ulice mają szerokość 2,5 pręta.  Takie to sprytne i uporządkowane i stosowane przez 500 lat.

Wracamy mostem na drogę nr 5. W Świeciu szukamy cmentarza szpitalnego przy Szpitalu Psychiatrycznym.

Zaniedbany cmentarz położony jest wysoko na lewym brzegu Wisły. Przygnębiające miejsce, większość grobów zbiorowa bez żadnego opisu, obskurny płot z czasów PRL-u, stara kaplica. Miejsce opuszczone i niechciane.  Niedaleko kaplicy stoi ładny nowy pomnik, otoczony 4 drewnianymi starymi krzyżami na nich nieliczne metalowe tabliczki z nazwiskami.

Z tą zbiorową mogiłą  związana jest  bardzo mroczna historia, która wydarzyła się w nocy 30 października 1980 r.w Szpitalu Psychiatrycznym w Grupie Górnej, oddalonym od Świecia zaledwie 18 km.

W budynku wybuchł pożar i żywcem spłonęło 56 pacjentów. Pochowano ich w zbiorowej mogile w Świeciu na tym właśnie cmentarzu  szpitalnym jako NN. Później pojawiły się drewniane krzyże i metalowe tabliczki z nazwiskami, przemycane pewnie przez bliskich. Dopiero w 2010 r. na mogile postawiono pomnik gdzie umieszczono nazwiska ofiar pożaru. Dopiero po tym pożarze ujawniono wiele tajemnic związanych z leczeniem psychicznie chorych i z nieludzkim ich traktowaniem.

Podjechaliśmy do Grupy Górnej obejrzeć budynek dawnego szpitala. Zajmują go dzisiaj księża – misjonarze Werbiści. Postawili nawet tablicę upamiętniająca tamten tragiczny dzień.

 Wstrząśnięci tą tragedią jedziemy dalej wzdłuż Wisły drogą nr 91. W Nowym zjechaliśmy na krótko nad rzekę obejrzeć stara pompownię z 1910 r, która pracowała do 1974 r. Bez żadnych zmian w konstrukcji. Taka kiedyś była technika. 60 lat minęło  i dalej pracuje.  Kotły na węgiel zastąpiono silnikami elektrycznymi do pompowania wody z rzeki Mątwy do rzeki Wisły 🙂

Czas ucieka gnamy na miejsce docelowe. Wjazd na Żuławy to duże zaskoczenie.

Trudno tutaj mówić o pięknie, o tej porze roku przy braku śniegu. Ogólnie rzecz ujmując to ogromne połacie zaoranych pól, błoto wszędzie. Drogi makabrycznie dziurawe. Wzdłuż niezliczonych kanałów odwadniających rosną rosochate wierzby zasadzone pewnie jeszcze przez Prusaków. Zaniedbane jak wszystko wokół, a wokół nic tylko te pola i kanały .

Wjeżdżamy do Mikoszewa. Typowa nadmorska miejscowość poza sezonem. Jest promyk nadziei w naszej kwaterze “Uroczysko pod lasem”. Położenie super, daleko od głównej ulicy. Na pełnym wypasie, klasa europejska.

Rzucamy bagaże sylwestrowe i biegniemy nad morze 2 km wzdłuż Wisły. Na początek zdobycie wału, później kamienie, błoto i na koniec wąski falochron obmywany z każdej strony przez fale. Wieczór już, jak to o 17 zimową porą i czas wracać, oczywiście skrótem,  przez plażę i las. 7 km marszu z przeszkodami.

Zasłużony odpoczynek w Uroczysku. Jutro dalszy ciąg zwiedzania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.