Chorwacja – Dalmacja
Ranek 25 września spędziliśmy na Campingu Solaris. Wiadomo, ogromne campingi są strasznie nudne, wszystko uporządkowane, przewidywalne i takie samo jak w całej Europie.
Ruszamy dalej w Kierunku Splitu. Już 3 dzień jedziemy wybrzeżem Chorwacji, a końca nie widać.
Nasza nawigacja nagle wybrała skrót, zjechała z drogi 8 prosto w góry. Góry porośnięte suchymi krzaczkami, gdzie nie gdzie chałupki. Nie wiadomo czym zajmują się ludzie w nich mieszkający. Same kamienie i te liche krzaczki, do tego gorąco jak w piecu. Ostrym, krętym zjazdem wracamy na 8, do Trogir. I po skrócie. Znowu nad morzem na szlaku.
Zatrzymujemy się w Splicie. Cudne miasto, którego starówka jest pałacem. Pałacem Cesarza Dioklecjana. Coś niebywałego i ogromnego.
Dzisiaj w obrębie pałacowych murów stoi 220 budynków i mieszka 3 tyś. ludzi. Cesarz wznosząc pałac nie liczył się z kosztami wspaniałe budowle, stare kolumny i sfinksy sprowadzał z Egiptu.
Włóczymy się oczarowani po wąskich marmurowych uliczkach.
Na którymś z kolei placów na marmurowej fontannie siedzi całe stado spasionych kotów. Czekają na smakołyki, a ludzie je im przynoszą. Koty dzikie, a zadbane swoją drogą.
Dochodzimy do centralnej części pałacu, rzędu kolumn w cieniu których, siedzi egipski sfinks z czarnego granitu ma aż 3,5 tys. lat. Niewyobrażalne. Jest jak nowy.
Jaka szkoda, że jesteśmy ograniczeni czasem (urlopem), żal opuszczać tak piękne miejsce poświęcając mu tylko chwilę.