Raniutko budzą nas trzeszczące perliczki, kury, kaczki i cała ta agroturystyka. Pakujemy się powoli.
Jedziemy na cmentarz tatarski (mizar) położony zaraz za meczetem. Kolejne zaskoczenie Tatarzy nie uznają nagrobków ich grobowce to zaledwie klika polnych kamieni.
Wyjeżdżamy z Kruszynian mijamy najwyższy punkt, na którym postawiono drzewo do góry nogami z kierunkowskazami na różne strony Europy i Azji.
W Bohonikach w cerkwi przyjmuje nas prawdziwy imam. Zachwycił nas dywanik modlitewny z kompasem.
Następna miejscowość to Krynki z osobliwością tj. rondem jak w Paryżu z 12 ulicami.
Mijamy Sokółkę i jedziemy drogą w remoncie do Korycina- kończy nam się paliwo brak stacji benzynowej.
Dopiero w Mońkach jest upragniona stacja i tankujemy pod korek. Mamy zdobyć twierdzę Osowiec. Okazuje się nie do zdobycia. Jeździmy w kółko tą samą drogą brak jakiegokolwiek kierunkowskazu.
Trafiamy w końcu na parking pod Dyrekcję Biebrzańskiego Parku Narodowego. Obok jest wejście do twierdzy, ale czynne do 14 i tylko z przewodnikiem, a przewodnika nie wiadomo gdzie szukać. Ok. ale mają za to fajne nalepki.
GS się nie poddaje znajduje kawałek twierdzy nad Biebrzą. Idzie robić foty a ja z Aśka pichcimy obiadek w busiku.
Jedziemy dalej do Suchowoli i znajdujemy tutaj udokumentowane centrum Europy.
Dodali do tego jeszcze kawałek ołtarza z wizyty Papieża, poległych bohaterów z Katynia i Pomnik Popiełuszki bo z stąd pochodził i tutaj kończył szkoły. Niezłe centrum jak na taką mała mieścinę.
Nawigacja poprowadziła nas dalej skrótem tzn. polną drogą do rzeki. GS zaryzykował wodowanie udało się. Wyjechaliśmy po drugiej stronie rzeki w wiosce Okopy tutaj urodził się Popiełuszko.
Wieczór się zbliża, a my przez lasy dojeżdżamy do Augustowa.
I tutaj zaczęła się dopiero jazda bez trzymanki. Trzy ogromne jeziora i ani widu ani słychu o jakimkolwiek campingu. Ogromne miasto z blokami i szosa z tirami gdzie tu przenocować.
Krążymy, jest już noc w końcu znajdujemy ośrodek Necko Augustów. Możemy przenocować i wpiąć się do prądu.
W nocy zrobiło się okropnie zimno, jakaś masakra. Kupujemy w recepcji piwo, włączamy farelkę w busiku. Wypiliśmy wszystko co mieliśmy w zapasie. To był bardzo długi dzień i noc.